Wielkie nadzieje towarzyszyły Mateuszowi Żukowskiemu, gdy przechodził na koniec zimowego okna transferowego z Lechii Gdańsk do Rangers FC za 500 tysięcy funtów, podpisując 3,5-letni kontrakt. Rzeczywistość okazała się brutalna - popularny "Żuko" w sezonie 2021/22 zagrał jeden mecz w Pucharze Szkocji (3-0 z Annan Athletic). Trzeba przyznać, że pozycja prawego obrońcy, gdzie gra Żukowski jest obsadzona najmocniej w szkockiej drużynie jak tylko można. Otóż gra na niej James Tavernier posiadający przy Ibrox legendarny już niemal status. To zawodnik, który grając w Glasgow od 2015 r. zdobył prawie 60 goli dla "Gers" - to niesamowity wynik jak na zawodnika linii obronnej. Walijski trener Adam Owen, który prowadził Lechię Gdańsk, gdy Żukowski debiutował w Ekstraklasie w wieku nieco ponad 16 lat w wywiadzie dla Interii nie miał wątpliwości, że młody Polak powinien jak najmocniej walczyć o skład Rangers, a jeśli to się nie powiedzie - szukać wypożyczenia. - Piłkarze pracują całe życie na transfer do tak wielkiego klubu jak Rangers, a on dostał szansę na samym początku piłkarskiej drogi, to nieoceniona nauka być w takim miejscu, w tak młodym wieku. Gdy dostajesz taką możliwość, musisz z niej korzystać, ten pociąg może przyjechać tylko raz w życiu. Potrzeba cierpliwości, Mateusz musi się nauczyć brytyjskiej kultury piłkarskiej, filozofii, wreszcie języka. Żukowski powinien robić wszystko, by przebić się do podstawowego składu, ewentualnie jeśli po okresie przygotowawczym nie zdoła tego zrobić, powinien poszukać wypożyczenia, by jak najwięcej grać. I tak się właśnie dzieje - jak sygnalizowaliśmy wczoraj - Mateusz Żukowski zostanie wypożyczony do zespołu mistrza Polski, Lecha Poznań. To będzie roczne wypożyczenie z opcją wykupu. Chichotem losu będzie, jeśli Żukowski zadebiutuje w barwach "Kolejorza" już w środę o 20.30 w zaległym meczu Ekstraklasy, w którym Lechia Gdańsk, klub w którym się wychował podejmie jego nową drużynę. Maciej Słomiński, Interia