Jeśli ktoś się spodziewał, że po wolnym weekendzie Lech zagra odmieniony, srodze się rozczarował. Trener John van den Brom wielokrotnie narzekał, że jego zespołowi nie służy gra co trzy, cztery dni. Teraz piłkarze nie musieli rywalizować z Lechią Gdańsk, a i tak styl ich gry się nie zmienił. Mało tego - w pierwszej połowie starcia z Dudelange "Kolejorz" się po prostu kompromitował. Już po 80 sekundach lechici mogli drżeć, czy czasem sędzia nie podyktuje rzutu karnego dla rywali za ostre wejście wślizgiem spóźnionego Ľubomíra Šatki. Nie podyktował. Jeszcze do 25. minuty Lech jakoś wyprowadzał piłkę na połowę rywali, można było odnieść wrażenie, że stara się kontrolować sytuację. Celny strzał oddał Mikael Ishak (w 5. minucie), niecelny João Amaral (14. minuta) i wreszcie niecelny Ishak w 20. minucie. Ten ostatnio powinien zakończyć się bramką dla Lecha, nie było innej opcji. Joel Pereira idealnie dograł z prawego skrzydła tuż przed bramkę, Szwed strzelał z pięciu metrów. A jednak nie trafił w piłkę, ta "przelała się" po jego bucie. Może gdyby trafił, Lech miałby spokój. A tak - nie miał. Co robił Lech? Tego nie dało się ogklądać! Dudelange dość szybko zobaczyło, że Lech nie ma pomysłu jak wydostać się spod pressingu. Poznaniacy często więc wybijali piłkę gdzieś na środek boiska, ale nie potrafili już tam jej przetrzymać. Do tego każde dośrodkowanie Dudelange w pole karne Lecha powodowało duży bałagan. Już w 17. minucie, z trzech metrów uderzał głową João Magno, bo Michał Skóraś nie zdążył za nim, a Filip Bednarek nie ruszył do piłki lecącej bardzo długo w jego strefę. Lech miał furę szczęścia, bo brazylijski napastnik... podał piłkę bramkarzowi. Jeszcze więcej szczęścia było w 32. minucie - również po bardzo długim locie piłki dośrodkowanej przez Mehdiego Kircha. Futbolówka odbiła się prawdopodobnie od Kristoffera Velde, spadła pod nogi Vincenta Deckera, a ten z bliska pokonał Bednarka. Sędzia asystent podniósł jednak chorągiewkę, a główny arbiter potwierdził jego decyzję gwizdkiem. Lech już wtedy wyglądał tak, jakby remis był tym, po co przyjechał. Nie przyspieszał tempa, pozbywał się piłki. I w końcu został za to skarcony. Sędzia się nie pomylił - Dudelange w końcu trafia Bramka dla gospodarzy padła w 36. minucie - uderzył z dystansu Kirch, piłkę podbił piszczelem Maksymilian Pingot i zmylony Bednarek nie miał szans na interwencję. Ten gol był potężnym ciosem dla lechitów, którzy zupełnie stanęli. A Dudelange ruszyło i w 39. minucie mogło prowadzić już 2-0. Danel Sinani w prosty sposób ograł Radosława Murawskiego i kopnął w dalszy róg. Bednarek końcami palców wybił piłkę poza boisko. Jeszcze tuż przed przerwą kolejny strzał Sinaniego, znów z rykoszetem, był minimalnie niecelny. Lech wyglądał tragicznie - choć trudno w to uwierzyć, to naprawdę mógł już nie mieć żadnego zapasu nad słabym przecież rywalem! Lech w końcu zaczął grać. I wyrównał Druga połowa była już jednak trochę inna. Raz, że Lech trochę lepiej spisywał się w strefie przechodzenia z obrony do ataku. Dwa - rywale nie mieli już sił, by cały czas stosować pressing. A gdy upływały kolejne minuty, biegali też coraz mniej. Po kwadransie nastroje w poznańskim zespole były już znacznie lepsze, choć mistrz Polski stracił kontuzjowanego Mikaela Ishaka (prawdopodobnie uraz mięśnia dwugłowego). Nika Kwekweskiri zagrał do środka do Skórasia, a ten uruchomił wprowadzonego chwilę wcześniej Giorgiego Citaiszwiliego. Gruzin postraszył rywala strzałem, a tymczasem oddał piłkę wbiegającemu w pole karne Joelowi Pereirze. Portugalski obrońca nie zwlekał - huknął pod poprzeczkę i zdobył w ten sposób pierwszego gola dla Lecha. Dudelange odpowiedziało w 67. minucie niecelnym strzałem Samira Hadjiego, a później więcej z gry miał już mistrz Polski. Dwukrotnie z rzutów wolnych uderzał Kwekweskiri, ale czujność zachowywał bramkarz Dudelange. Z kolei po dośrodkowaniu Pereiry z bliska główkował Pingot, ale nie trafił w bramkę. Celnie uderzył zaś Pedro Rebocho, ale nie na tyle dobrze, by pokonać Foxa. A szkoda, bo wygrana "Kolejorza" dałaby Polsce mały dodatek do krajowego rankingu UEFA. F91 Dudelange - Lech Poznań 1-1 (1-0) Bramki: 1-0 Mehdi Kirch 36., 1-1 Joel Pereira 60. Dudelange: Fox - Ouassiero, Skenderovic, Decker Ż, Kirch Ż (83. Stumpf) - Morren, Sinani (80. Pedro Mendes), Vova Ż (68. Bojić) - Hadji Ż, João Magno (68. Ninte Junior), Agovic Ż (68. Gashi). Lech: Bednarek - Pereira, Satka, Pingot, Rebocho - Velde Ż (60. Citaiszwili), Kwekweskiri, Murawski (68. Karlstrom), Skóraś - Amaral (68. Marchwiński) - Ishak (56. Szymczak). Sędzia: Nikola Dabanović (Czarnogóra).