Z 17 spotkań rozegranych przy Bułgarskiej w sezonie 2021/22, Lech wygrał aż 13, a przegrał tylko jedno - 0-1 pięć miesięcy temu z Rakowem. Stracił w nich zaledwie siedem bramek, żaden inny klub w Ekstraklasie nie miał tak szczelnej defensywy na swoim stadionie. Teraz, jeszcze w lipcu, Lech ma na koncie już dwie domowe porażki i pięć straconych goli. A gdybyśmy doliczyli jeszcze Superpuchar Polski, przegrany 0-2 z Rakowem, to bilans jest już katastrofalny. Wynik to nie jest jedyna rzecz, na jaką się zwraca uwagę Wydawało się więc, że w tej sytuacji trener Lecha John van den Brom będzie bił się w pierś i tłumaczył słabą postawę swojego zespołu. Tymczasem Holender zaskoczył swoimi słowami: - Sam wynik to nie jest jedyna rzecz, na jaką zwraca się uwagę po meczu. Mogę powtórzyć to, co powiedziałem zawodnikom: jestem z nich dumny. Dumny, bo walczyli do końca. Nie jesteśmy szczęśliwi, bo przegraliśmy. Czasem dostaje się więcej, niż się na to zasłużyło. A czasem mniej. My dziś dostaliśmy mniej i tak też bywa - mówił trener Lecha. Wszyscy dookoła widzą, że Lech już na początku sezonu przechodzi duży kryzys. Przegrał eliminacje Ligi Mistrzów, po kompromitacji w Azerbejdżanie, poległ w walce o Superpuchar, jest ostatni w Ekstraklasie. Jeśli zaliczy wpadkę w jednej z dwóch kolejnych rund w eliminacjach Ligi Konferencji, będzie już wielkim przegranym na starcie sezonu. - Kryzys? Bo nie wygrywamy - mówi van den Brom. - Poprzedni sezon sprawił, że teraz wymagania są podobne. Mieliśmy dwa razy dobry wynik w meczach z Batumi, ale Ekstraklasa jest dla nas też bardzo istotna. Nie jesteśmy w tym momencie wystarczająco dobrzy, by w niej coś osiągnąć. To trudne dla mnie i dla zawodników. Musimy pracować, ale i trzymać głowy wysoko. Nie ma wiele czasu, bo w czwartek czeka nas kolejne trudne spotkanie, ale trzeba iść do przodu - powiedział trener Lecha. Trener Lecha zadowolony - zespół dobrze zareagował na gola rywali Jak na razie więc, John van den Brom musi być dumny z zespołu tylko dlatego, że ten... po prostu walczy. Nic więcej. - Tak, jestem dumny. Możesz być zły jako trener, gdy zespół nie walczy, nic nie robi. A mój zespół walczył. Może nie tak dobrze w pierwszej połowie, ale w drugiej do samego końca. Wynik nie jest dobry, ale była jakość i była motywacja - powiedział holenderski trener. I dodał, że bardzo usatysfakcjonowała go reakcja zespołu na gola straconego tuż przed przerwą po główce Kristiana Vallo. - Inaczej się schodzi do szatni przy wyniku 0-0, inaczej przy 0-1. To była dobra reakcja na tę bramkę, taką chciałem zobaczyć - mówił van den Brom. Inna sprawa, że w piątej minucie drugiej połowy było już 0-2, a później Wisła mogła podwyższyć to prowadzenie. W swoich tłumaczeniach trener Lecha dostrzegł jednak, że nie wszystko się w niedzielę zgadzało. - Nie można tracić trzech bramek u siebie, musimy poprawić kontrolę nad grą i wykończenie akcji. Mieliśmy wiele sytuacji i jak to poprawimy, to wyniki pojawią się po właściwej stronie. Dla mnie to trudne, skoro przez cały zeszły sezon Lech przegrał jeden mecz, a teraz już więcej - stwierdził Holender. Za tydzień Lech zagra po raz pierwszy w lidze na wyjeździe - w niedzielę zmierzy się w Lubinie z Zagłębiem. CZYTAJK TEŻ: Trener Wisły Płock wyjaśnia, czego brakuje jego drużynie, by walczyć o trofea