Czesław Michniewicz przez blisko trzy lata był trenerem Lecha Poznań, jeszcze zanim doszło do przejęcia tego klubu przez rodzinę Rutkowskich. Z "Kolejorzem" zdobył Puchar Polski, do dziś obecny selekcjoner jest w stolicy Wielkopolski lubiany. Był też na ostatnim spotkaniu z Zagłębiem Lubin, które Lech wygrał 2-1. - Dla mnie Lech to klub, w którym zacząłem pracę w Ekstraklasie i pracowałem tu najdłużej. Miałem okazję uczestniczyć w tej fecie, bardzo przyjemnej dla każdego zawodnika, trenera i kibica. Przed meczem zaś skorzystałem z okazji do dłuższej rozmowy z Maćkiem Skorżą, moim przyjacielem jeszcze z czasów, gdy wspólnie zaczynaliśmy karierę w niedalekich Wronkach. W miłej atmosferze spędziliśmy ponad godzinkę, a jeszcze przy okazji przyszedł do nas Piotrek Stokowiec - mówił po meczu Michniewicz. Czesław Michniewicz chwali Jakuba Kamińskiego Selekcjoner zdradził, że w spotkaniu z Zagłębiem skupił się na obserwowaniu gry Jakuba Kamińskiego, którego powołał zresztą na czerwcowe spotkania w Lidze Narodów. Dla niespełna 20-letniego skrzydłowego był to ostatni mecz w Lechu, bo od 1 lipca będzie już graczem VfL Wolfsburg. - Patrzyłem na niego z dużą przyjemnością i nie ukrywam tego. Pracowałem z nim w reprezentacji U-21, to bardzo dobry piłkarz i fajny człowiek. Kibicuję mu z całego serca by jak najszybciej znalazł sobie miejsce w Bundeslidze, w Wolfsburgu. Powołałem go do kadry i wierzę, że dostanie swoje minuty, więc zobaczymy go na tle bardzo dobrych rywali - twierdzi Michniewicz. Michniewicz myślał, że Lech suchą stopą dojdzie do mistrzostwa Michniewicz uważa też, że aby Lech mógł od siebie odkleić łatkę "przegrywów" czy "nieudaczników", będzie musiał osiągać sukcesy także w kolejnych sezonach. Niby co roku ma budżet pozwalający myśleć o zdobyciu jakiegoś pucharu, ale od 2015 roku nie mógł tego zrobić. - Jeśli Lech zdobędzie trzy, cztery tytuły, to będzie mógł odkleić od siebie te złośliwe łatki, które w ostatnich latach do niego przylgnęły. Na razie zdobył jeden, po zaciętej rywalizacji z Rakowem. I trzeba to podkreślić, bo rywalizacja była bardzo zacięta, a jeszcze do pewnego momentu liczyła się w niej Pogoń. Ten sezon był więc ciekawy - mówi Michniewicz, który przypomina, że zaczął go jako trener Legii Warszawa. - Tak się nie stało, bo Raków bił się bardzo mocno, a do tego pokonał Lecha w finale Pucharu Polski. Na pewno Raków się wzmocni, Lech także, a ja się z tego cieszę, bo nasz kraj potrzebuje drużyn regularnie grających w Europie. Może to być Liga Mistrzów, może być Liga Europy, ale także Liga Konferencji. Widzimy jaką rangę nadał finałowi Ligi Konferencji Mourinho, gdzie jego Roma zagra w Feyenoordem. Zrobili z tego wydarzenie, jakby finał ligi Mistrzów grali. Obojętnie więc co by to było, jest szansą dla polskich klubów - uważa selekcjoner. Michniewicz radził się Skorży - wnioski znają obaj Michniewicz w tym sezonie nie zdołał pogodzić występów Legii w europejskich pucharach, gdzie ówczesnemu mistrzowi Polski wiodło się dobrze, z grą w Ekstraklasie. W niej Legia spisywała się fatalnie. Co obecny selekcjoner poradziłby więc Maciejowi Skorży, który też musi pogodzić różne rozgrywki? - To samo, co Maciej doradził mi rok temu. Gdy zdobyliśmy tytuł, zadzwoniłem do niego i zapytałem, co by mi podpowiedział. Om mówił: musisz mieć szeroką kadrę. Będzie dużo meczów, duże zmęczenie, inne intensywności w Europie, więc to wszystko się na siebie nałoży. A jeśli będziesz miał wąską kadrę, to polegniesz jak ja w 2015 roku. No i poległem jak on - dzieli się wrażeniami Czesław Michniewicz. - Dziś Maciej jest bardzo doświadczonym trenerem i nie dopuści do tego, by mieć wąską kadrę. Lecha czekają 34 spotkania, musi być więc do tego przygotowany, a trener wie jak tego dokonać.