Ponad 25 tys. kibiców na stadionie w Poznaniu widziało na żywo, jak Lech pokonał faworyta dwumeczu, mistrza Azerbejdżanu Karabach Agdam 1-0. Zwycięskiego gola zdobył w 41. minucie Mikael Ishak. Czy Lech był w tym spotkaniu lepszym zespołem? To dyskusyjna kwestia, bo jednak Karabach miał przez godzinę dość wyraźną przewagę. Tyle że wtedy stracił właśnie gola. - Dla nas nie było to łatwy mecz, bo rywale miał jednak zdecydowanie więcej posiadania piłki. My dobrze wyglądaliśmy w ustawieniu kompaktowym, blisko siebie. Mieliśmy też sytuacje, a to nas wyróżniało na tle rywali, że byliśmy bardzo dobrze zorganizowani w defensywie - podkreślał po spotkaniu skrzydłowy Lecha Michał Skóraś. Jak zresztą zauważył, z tej przewagi Karabachu niewiele wynikało, bo przeciwnicy nie mieli ani jednej stuprocentowej sytuacji. Michał Skóraś: Pierwsza myśl była, że strzelać Tymczasem w drugiej połowie, przynajmniej w dwóch ostatnich kwadransach, Lech prezentował się lepiej, częściej przenosił akcje na połowę rywali. - Dużo dały nam zmiany, wniosły sporo świeżości. Gdzieś około 50. minuty podeszliśmy też trochę wyżej, nie pozwalaliśmy już budować im akcji, staraliśmy się odcinać od podań i zmuszać do błędów - mówił niedawny młodzieżowy reprezentant Polski. On też miał szansę, by w kluczowym momencie podwyższyć na 2-0. W 67. minucie bramkarz Azerów Szahrudin Mahammadalijew obronił strzał Filipa Szymczaka, ale piłka spadła prosto pod nogi Skórasia. Skrzydłowy Lecha zepsuł szansę, zamiast od razu uderzyć, źle podał do Mikaela Ishaka. - Pierwsza myśl była taka, aby strzelać. Zmieniłem decyzję w trakcie, później już nie mogłem oddać strzału. Widziałem tylko w polu karnym Mikę Ishaka. Mogliśmy też lepiej swoje kontry kończyć, brakowało dobrego podania. Chciałbym jednak pochwalić zespół, bo sprawiliśmy, że rywale nie stworzyli sobie sytuacji. Karabach zaskoczył Lecha, ale tylko na początku Skóraś zaznaczył też, że lepiej wygrać po takim meczy 1-0, niż po lepszym zremisować 0-0. - Wiedzieliśmy, że Karabach wyjdzie od początku wysokim pressingiem. Staraliśmy się wnioskować po kilku otwarciach gry, gdzie tworzą się wolne przestrzenie. Początkowo to nam nie wychodziło, z czasem wyglądało lepiej. Na początku może nas trochę przeciwnik zaskoczył, ale potrafiliśmy odpowiedzieć. I na rewanż pojedziemy pełni wiary w awans - zakończył Skóraś. Rewanż w Baku - we wtorek 12 lipca o godz. 18 polskiego czasu.