Mecz o Superpuchar powinien zostać rozegrany w sobotę 11 lipca - mistrz Polski podejmie wówczas zdobywcę krajowego pucharu. Tym razem na stadionie w Poznaniu Lech zmierzy się z warszawską Legią. Problem w tym, że w kolejnym tygodniu obie te drużyny zaczną grę w europejskich pucharach: Lech w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów, Legia w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Europejskiej. Nie wiadomo jeszcze, czy będą to spotkania wyjazdowe, wiadomo za to, że poznaniacy zagrają we wtorek lub w środę, a Legia - w czwartek. To "Kolejorzowi" zależało na przesunięciu choćby o jeden dzień terminu Superpucharu, bo może się np. okazać, że już w poniedziałek rano uda się w podróż do Kazachstanu lub na Islandię. - Dostaliśmy zgodę - oświadczył trener Lecha Maciej Skorża. W tym sezonie Legia była lepsza od Lecha w Pucharze Polski (wygrała 2-1 w finale), a Lech od Legii w lidze (wygrał dwa razy po 2-1 i raz zremisował 2-2). - Taki mecz to tradycja w europejskich ligach, a jedyną niedogodnością jest właśnie bliskość spotkania pucharowego w Lidze Mistrzów. Postaramy się monitorować stan zawodników, może się zdarzyć taka sytuacja, że jakiemuś zawodnikowi dam odpocząć. Z całym szacunkiem dla Superpucharu, ale dla nas najważniejsze jest to, co się wydarzy po tych kilku dniach. O tym głównie będę myślał - mówi Skorża. Nie oznacza to jednak, że Lech wystawi drużynę rezerw - tak jak to zrobiła warszawska Legia w ubiegłym roku. Andrzej Grupa