US Palermo w wielkim stylu wróciło do Serie A - wygrało zmagania w Serie B, mając aż 14 punktów przewagi nad drugim Empoli. Klub szuka jednak wzmocnień i jednym z nich ma być młody obrońca Lecha Poznań Marcin Kamiński. Sam piłkarz przyznał, że powiedział "tak" i ustalił nawet warunki indywidualnego kontraktu. Lech nie będzie mu robił przeszkód w transferze, ale próbuje wynegocjować więcej niż 1,2 miliona euro plus bonusy, które proponują Włosi. Sam Kamiński nie był jeszcze na Sycylii i nie przyglądał się, jak działa US Palermo, choć tak pisali włoscy dziennikarze. - Jak to czytałem, to się śmiałem. Oto jak media potrafią coś podkręcić. Jestem opalony, bo byłem nad polskim morzem, a do tego w maju na treningach słońce świeciło - śmieje się piłkarz. - To był czas dla mnie i dla bliskich, choć chciałbym wiedzieć, jak się rozstrzygnie ta sprawa. Były też propozycje z innych zespołów europejskich, ale Włosi sprawiali wrażenie najbardziej zdeterminowanych. Niepewność nie jest zbyt dobra, ale na tę chwilę przygotowuję się do sezonu z Lechem. Mam jeszcze dwa lata kontraktu i robotę do wykonania - mówi "Kamyk". Obrońca wicemistrza Polski stał się obiektem żartów reszty drużyny - koledzy pytają na przykład, czy to prawda, że Kamiński najbardziej lubi lody włoskie. Sam piłkarz twierdzi, że to fajna sprawa. - Widać po prostu, że atmosfera jest budująca, a zespół ze sobą przez cały czas - dodaje piłkarz. W pierwszym sparingu Lecha Kamiński wyszedł na boisko w podstawowym składzie - zagrał na środku obrony. W pierwszej połowie poznaniacy dominowali nad Podbeskidziem Bielsko-Biała, wygrali tę część gry 1-0. Po przerwie rozgrzewał się z resztą podstawowego składu poza boiskiem, ale wrócił na plac gry na ostatnie 24 minuty - tym razem na lewą obronę. Wtedy żaden gol już nie padł, ale wcześniej rywale dwukrotnie pokonali Macieja Gostomskiego i wygrali 2-1. - W pierwszej połowie graliśmy zespołem, który gra ze sobą od dłuższego czasu i to pomagało. W niektórych sytuacjach w ofensywie i defensywie potrafiliśmy sobie poradzić. Po przerwie pojawili się piłkarze, którzy muszą dostać swoją szansę, pokazać się, ale wtedy brakowało nam strzałów. A jak ich brakuje, to ciężko o bramki. Chcieliśmy wejść z piłką do bramki i to był nasz problem - analizuje Kamiński. W zespole Lecha wystąpili już dwaj nowi gracze: Szwajcar Darko Jevtić oraz Maciej Wilusz, który także walczy o miejsce na środku obrony. - Ciężko ocenić ich grę po pierwszym sparingu, ale na samych treningach widać, że będą wzmocnieniem. Dzisiaj graliśmy po ciężkich treningach, więc było trudniej, ale na pewno bardzo nam pomogą. Autor: Andrzej Grupa