Do Manchesteru udała się wtedy grupa ponad 6 tysięcy fanatyków Lecha, którzy swoim głośnym dopingiem stworzyli kapitalną atmosferę w czasie meczu. - Totalnie przejęli nasz stadion, było ich tak wielu. Nagle odwrócili się tyłem i zaczęli skakać. Postanowiliśmy przejąć to od nich i za każdym razem jak strzelamy gola staramy się robić "Poznań" - mówią kibice City wypowiadający się w materiale. Manchester City wspomina kibiców Lecha Poznań Ten mecz zbiegł się z początkiem marszu w górę The Cityzens, który nastąpił po przejęciu klubu przez szejka Mansoura bin Zayeda. Klub miał już zdecydowanie większe możliwości finansowe, wciąż jednak czekał na pierwsze trofeum. Kibice City przez lata poprzedzające zmianę właścicielską tułali się w przeciętności, oglądając jak ich klub spada nawet na trzeci poziom rozgrywkowy. To wciąż jednak nie zabiło w nich wiary i nawet w III lidze na ówczesny stadion Maine Road przychodziło regularnie ponad 30 tysięcy osób. W ten sposób zbudowany został w fanach spory dystans do siebie, który najlepiej oddaje jedna z najpopularniejszych przyśpiewek z tamtego okresu: "Nigdy nie wygrywamy u siebie, nigdy nie wygrywamy na wyjeździe, przegraliśmy tydzień temu i przegraliśmy dzisiaj, ale mamy to w d*pie, bo wszyscy jesteśmy w**rwieni" - śpiewali wielokrotnie. Nastawienie nie zmieniło się specjalnie po zmianie rzeczywistości w niebieskiej części Manchesteru. - Wtedy zaczynaliśmy grać naprawdę dobrze, osiągaliśmy coraz lepsze wyniki, ale wciąż jako kibice nie traktowaliśmy się specjalnie poważnie, obracaliśmy wiele rzeczy w żart - dodaje kolejny z fanów City w dokumencie. Pierwszy ogromny "Poznań" kibice City zaprezentowali kilka miesięcy po meczu z Lechem, kiedy w 1/2 finału Pucharu Anglii ich zespół pokonał 1:0 Manchester United. Po meczu kilkadziesiąt tysięcy zgromadzonych na Wembley fanów odwróciło się tyłem do boiska, a to samo uczynili piłkarze. Tradycja się rozpoczęła. To samo stało się w czasie finału ze Stoke City, który City również wygrało 1:0, zdobywając tym samym pierwsze trofeum po 35 latach przerwy. W City zmieniali się trenerzy, piłkarze, pobijano kolejne rekordy transferowe, stadion został dodatkowo rozbudowany, a klub zamienił rozpaczliwą walkę o utrzymanie w seryjnie zdobywanie trofeów i grę w Lidze Mistrzów. "Poznań" pozostał jednak nietknięty. Najświeższy przykład to 2 października tego roku i kolejne derby z United. City już do przerwy zgniotło derbowych 4:0, a rozpremienieni tym faktem fani oczywiście odwrócili się tyłem do boiska i zaczęli świętowanie. Ciężko stwierdzić, kiedy ponownie kibice Lecha będą mieli okazję udać się na Etihad Stadium, by dopingować swoich piłkarzy, ale z pewnością zostaliby przyjęci honorowo przez gospodarzy. Chociaż może celniej byłoby napisać, że po prostu "po poznańsku".