Lech co jakiś czas "włącza" do kadry swoich utalentowanych juniorów, a ci albo wypływają po roku, dwóch latach na szerokie wody, albo przepadają. Niektórzy nie są nawet wypożyczani - od razu są gotowi do gry w pierwszym zespole i stają się czołowymi zawodnikami. Tak było choćby z Karolem Linettym, Dawidem Kownackim czy teraz z Jakubem Kamińskim. Inni debiutują w Lechu, są oddawani na rok czy dłużej do innych klubów, a dopiero po powrocie do Poznania nawiązują walkę z najlepszymi. I za grube miliony Lech sprzedaje ich na Zachód (Kamil Jóźwiak, Robert Gumny, Jan Bednarek, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz). Zdarza się jednak, że młodzi piłkarze nie wchodzą na taki poziom i Lech po prostu z nich rezygnuje. Dwóch z trzech - Maciej Skorża dokonał wyboru Podobnie jest i tej zimy. "Kolejorz" wypożyczył już do pierwszej ligi 18-letniego Filipa Borowskiego (Zagłębie Sosnowiec) oraz 17-letniego Antoniego Kozubala (Górnik Polkowice), a w kadrze pierwszego zespołu stworzył dla młodzieży dwa kolejne miejsca. Co ciekawe, na zgrupowanie do Belek trener Maciej Skorża zabrał trzech młodych graczy z Akademii Lecha: Maksyma Czekałę, Maksymiliana Pingota i Jakuba Antczaka. - Nie zamykam drogi przed nimi. Po to z nami lecą, by przekonać mnie, a już po tych kilku treningach mogę powiedzieć, że jeden z nich, nie powiem który, robi bardzo dobre wrażenie - mówił Skorża jeszcze przed wylotem do Turcji. Teraz okazało się, że do kadry pierwszego zespołu włączył Pingota i Antczaka, choć to Czekała jako jedyny z nich zdobył w Turcji gola (w meczu z FC Shkupi). Skąd takie decyzje? Pingot w Lechu ma być na razie środkowym obrońcą numer pięć. Skorża ma do dyspozycji trzech podstawowych graczy na tej pozycji (Bartosza Salamona, Antonio Milicia i Lubomira Šatkę), a później Mateusza Skrzypczaka i teraz też Pingota. Szuka jeszcze jednego środkowego defensora w tym okienku transferowym, więc rola Pingota może być marginalna. Lech szuka następcy Jakuba Kamińskiego Co innego zaś Jakub Antczak. W Turcji bardzo dobrze radził sobie na skrzydle w starciach ze znacznie starszymi rywalami, a z obozu Lecha płyną informacje, że Skorża widzi w nim olbrzymi potencjał. Jest zresztą jednym z nielicznych młodych graczy, których szkoleniowiec Lecha publicznie chwalił na konferencjach prasowych. Stylem gry mocno przypomina Sławomira Peszko, gdy ten prawie 14 lat temu trafił do Lecha. Też jest zadziorny, nie boi się pojedynków. Dwa miesiące temu podpisał nowy, trzyletni kontrakt z klubem. Bardzo możliwe, że już wkrótce - przy korzystnym wyniku w jakimś meczu - dostanie szansę debiutu w Ekstraklasie. Dla Lecha wykreowanie młodzieżowca na wysokim poziomie też jest bardzo ważne, bo wkrótce z klubu odejdzie do Bundesligi Jakub Kamiński i ktoś musi zająć jego miejsce. Być może będzie to właśnie pochodzący z Wrocławia Antczak, którego Lech wypatrzył i ściągnął do siebie 2,5 roku temu. Skorża zaś chciałby mieć zawodnika, o którym mógłby powiedzieć: tak, to ja go wprowadziłem do pierwszego Lecha. Teraz korzysta głównie z Kamińskiego, któremu jako pierwszy szansę w sparingach dał Ivan Djurdjević, a do Ekstraklasy wprowadził Adam Nawałka. Podczas swojego pierwszego pobytu w Lechu, w mistrzowskim sezonie 2014/15, Skorża takiego zawodnika nie miał. Linetty czy Kownacki byli już podstawowymi graczami tej drużyny, zaś Jan Bednarek dostał od Skorży szansę pokazania się w pierwszym zespole, ale później został odesłany do trzecioligowych rezerw. Numery nowych graczy Lecha Poznań Obaj młodzi zawodnicy Lecha występowali w tym sezonie w rezerwach "Kolejorza". Antczak wystąpił w drugiej lidze w dziewięciu spotkaniach (jeden gol), zaś Pingot - w 14 (1 gol). W Ekstraklasie Antczak będzie wpisywany do protokołu meczowego z numerem 74, zaś Pingot - z 20.