- Nasze założenia były takie, żeby w pierwszych dziesięciu minutach stłamsić Jagiellonię. W których minutach padły trzy pierwsze bramki? 7., 14., 24. Czyli dobrze zaczęliśmy, tak jak trener zakładał - mówił Teodorczyk. - Szkoda mi tylko trenera Stokowca. To on dał mi szansę zaistnienia w ekstraklasie w Polonii, bardzo go szanuję. Przed meczem nie było dane nam się spotkać, a po meczu chyba szybko poszedł do szatni, zresztą mu się nie dziwię. Teodorczyk podkreśla, że Lech zagrał dobre spotkanie już przed tygodniem w Warszawie. - Wtedy zabrakło nam skuteczności. Wyciągnęliśmy wnioski i dziś możemy się cieszyć. Ten wysoki pressing ćwiczyliśmy już dużo wcześniej. Tam gdzie tracimy piłkę, chcemy ją odzyskać, by mieć jak najbliżej do bramki. Wyszliśmy wysoko, graliśmy świetnie bokami, bo wiemy, że to są nasze atuty. Potwierdziliśmy je, a Jagiellonia nic nie mogła zrobić - mówi Teodorczyk, do którego po ostatnim gwizdku sędziego Jakubika podszedł stoper Jagiellonii Ugo Ukah. - Tak to już jest, że to przeważnie obaj stoperzy odpowiadają za pilnowanie dziewiątki u rywali. Ukah powiedział mi, że dzisiaj byłem lepszy. Reprezentant Polski swojego pierwszego hat-tricka w ekstraklasie zadedykował dziewczynie, która właśnie go odwiedziła. - Przy trzeciej bramce stałem już za daleko, aby wysłać jej buziaczka czy serduszko. Hat-tricka miałem tylko w sparingu, ale to nie to samo. Na pewno powalczę o tytuł króla strzelców, Marcin Robak nie może spać spokojnie - mówi zawodnik Lecha. Po tej kolejce wiadomo już, że Lech Poznań zakończy rundę zasadniczą na drugiej pozycji. To też oznacza, że w ostatniej kolejce, czyli 1 czerwca, spotka się w Warszawie z Legią. - Czyli w Dzień Dziecka - śmieje się Teodorczyk. - Na pewno będziemy walczyli o mistrzostwo Polski do samego końca, a z taką grą jak dzisiaj możemy w to wierzyć - dodaje. Andrzej Grupa Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy