NA RELACJĘ NA ŻYWO ZAPRASZA INTERIA.PL! Pracujący obecnie w belgijskim Lokeren trener uważa, że właśnie niefrasobliwość zawodników belgijskiego zespołu może się okazać kluczowa w rewanżowym meczu czwartej rundy kwalifikacyjnej piłkarskiej Ligi Europejskiej. Pierwsze spotkanie Lech wygrał 1:0. - Lecha czeka trudne zadanie, ale Belgowie mają słabą stronę. Nie radzą sobie z kontrami rywali. Często zbyt wielu graczy atakuje i nie potrafią na czas wrócić do obrony. A w rewanżu to Club Brugge będzie posiadać piłkę, atakować, ich linia defensywna będzie bardzo wysunięta - wyjaśnił 75-krotny reprezentant Polski. - Szanse obu zespołów oceniam na równe. Club Brugge to bardzo solidna drużyna, ale ostatnio nie jest w najwyższej formie. Występ w Lidze Europejskiej będzie jednak zupełnie inny od spotkań ligowych. Jeśli mają dobry dzień, są bardzo trudni do pokonania, a w czwartek będą mogli liczyć na doping fantastycznej publiczności - na meczu ma być 26 tysięcy widzów - dodał Lubański. Zdaniem wybitnego w przeszłości napastnika dobrą wiadomością dla Lecha będzie absencja kontuzjowanego obrońcy Ryana Donka. W drużynie brakuje też wyraźnych gwiazd, które jednym zagraniem mogą przesądzić o losach spotkania. - Takim zawodnikiem mógłby być Wesley Sonck. To świetny piłkarz, ale w barwach Club Brugge gra raczej w kratkę. Przeciwko Lechowi powinien jednak wystąpić - ocenił Lubański. Początek spotkania w czwartek o 20.30. Czytaj także: Wilk: Mam nadzieję, że staniemy na wysokości zadania Lechici wylecieli do Belgii Bosacki: Na tym poziomie trzeba grać na 200 % Bandrowski: Wyciągneliśmy odpowiednie wnioski Juskowiak: Czeka nas najtrudniejszy mecz jesieni Brugia spróbuje narzucić Lechowi swój styl gry Trudno o optymizm przed rewanżem Lecha z FC Brugge Andrzej Kadziński: Nasz cel? Wielki Lech!