Skorża spodziewał się w Mielcu ciężkiej przeprawy, więc do boju rzucił wszystkich swoich najlepszych graczy. Przez całą pierwszą połowę mecz miał taki sam scenariusz - Lech oblegał połowę Stali, która niemal w komplecie broniła się przed swoim polem karnym. Czasem gdzieś w okolicach środka boiska pojawiał się Fabian Piasecki, ale przeważnie i on przeszkadzał gościom znacznie bliżej swojej bramki. "Kolejorz" szukał gola, który pewnie zmieniłby postawę rywala. Stal jednak miała swój pomysł i się go trzymała. A była przy tym skuteczna. Stal - Lech 0-0. Gospodarze postawili zasieki Lech w pierwszej połowie oddał 12 strzałów, ale tylko dwa były celne. Stal - ani jednego. Pierwsza ofensywna akcja gospodarzy, o której w ogóle warto wspomnieć, miała miejsce w 43. minucie, ale nikt nie zamknął podania w poprzek pola karnego. Lech takich zagrań miał dziesiątki. Już w 3. minucie Mikael Ishak znalazł się sam przed Rafałem Strączkiem, ale nie trafił w bramkę. Sędzia odgwizdał ostatecznie pozycję spaloną, ale prawdopodobnie jej nie było. Później technicznie uderzał Joao Amaral, po nim próbował głową Pedro Tiba, następnie Pedro Rebocho z rzutu wolnego, wreszcie z bliska Ishak. Co z tego, gdy niemal każdy strzał był niecelny, a te dwa, które musiał bronić Strączek, były w sam środek. Stal starała zaczynać akcje od swojej bramki podaniami, próbowała wychodzić spod pressingu Lecha, ale i tak kończyło się to zwykle niecelnymi wybiciami. Piłka wracała więc w okolice pola karnego mielczan - i tak w kółko. A Lech atakował w dość jednostajnym tempie, niewiele dawał Amaral, w słabej dyspozycji był Adriel Ba Loua, brakowało akcji prawą stroną. Stal - Lech 0-0. Wymiana ciosów po przerwie Można się było zastanawiać, czy "Kolejorz" nie powtórzy scenariusza z Białegostoku, gdzie doznał jedynej porażki w tym sezonie. Wtedy też długo przeważał, ale to Jagiellonia zadała decydujący cios. I trzeba przyznać, że w drugiej połowie Stal też miała takie szanse! Nadal poznaniacy dominowali, dużo dała im zmiana Joela Pereiry, który rozruszał prawą flankę. Zresztą Stal też grała odważniej - pierwsze minuty po przerwie to wymiana ciosów. Na strzał Tiby odpowiedział kontrą Mateusz Mak, ale przegrał fizyczne starcie w polu karnym z Bartoszem Salamonem. W 50. minucie Mak wykorzystał gapiostwo Salamona, znalazł się przed Bednarkiem, ale nie trafił w bramkę. I znów odpowiedział "Kolejorz" - dośrodkował Pereira, Jakub Kamiński uprzedził Strączka, ale trafił w poprzeczkę. Stal - Lech 0-0. Niesamowity Frączek ratuje Stal Trzeba przyznać, że mecz był emocjonujący. Stal rzadko próbowała, ale już groźnie - nie jak w pierwszej połowie. Piasecki przymierzył w boczną siatkę (64. minuta), zaś Koki Hinokio (77. minuta) zmusił Bednarka do jedynej tego dnia interwencji przy strzale. A Lech? Momentami bombardował bramkę Strączka, ale był nieskuteczny. Różnicę zrobił wprowadzony w 69. minucie Dani Ramirez, który zaraz po wejściu na boisko idealnie dośrodkował na głowę Rebocho (kapitalkna obrona Strączka), a po chwili sam celnie uderzył (znów bramkarz lepszy). Jeszcze lepszą okazję miał Ishak w 81. minucie - kapitan Lecha dostał piłkę od Ramireza 5 metrów przed bramką Stali, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. Bramkarz mielczan pokazał jeszcze wysoką klasę w ostatniej akcji meczu, gdy obronił bardzo trudny strzał z woleja Antonio Milicia. I tak Stal dowiozła do końca remis, który na pewno smakował jej bardziej niż to 0-0 sprzed tygodnia, ze starcia z innym poznańskim zespołem, czyli Wartą. W statystyce strzałów, wg Ekstraklasy, było 29-4 dla Lecha, w celnych 8-1, w rzutach rożnych 11-0. Liczy się jednak tylko końcowy wynik. Andrzej Grupa Stal Mielec - Lech Poznań 0-0 Stal: Strączek - Wrzesiński (63. De Amo), Żyro (83. Czorbadżijski Ż), Flis Ż, Getinger - Matras - Mak (74. Hinokio), Urbańczyk, Tomasiewicz (83. Kościelny), Sitek (83. Kłos) - Piasecki Ż. Lech: Bednarek - Šatka (46. Pereira), Salamon, Milić Ż, Rebocho - Karlström, Tiba - Ba Loua (69. Ramirez), Amaral (84. Sobiech), Kamiński - Ishak. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 6500.