Całą sytuację sprokurowali Dawid Kownacki i Arkadiusz Malarz. Ten pierwszy chciał szybko zabrać piłkę z bramki rywala i rozpocząć grę, ale bramkarz Legii nie chciał mu na to pozwolić. - Z tego, co widziałem, to Kownaś nie mógł wrócić na własną połowę i z tego cała ta sytuacja się stworzyła. Myślę, że większość zawodników i z jednej i z drugiej strony chciała tę sytuację załagodzić, ale emocje wzięły górę i troszkę zamieszania było - komentował szarpaninę po meczu pomocnik "Kolejorza" Łukasz Trałka. W przepychance na boisku uczestniczyło większość zawodników obu drużyn. Do ostrego starcia doszło później zwłaszcza pomiędzy rezerwowym bramkarzem Lecha Jasminem Buriciem, a Arkadiuszem Malarzem. Golkiper "Kolejorza" otrzymał od sędziego czerwoną kartkę. - Myślę, że z dwóch stron wyglądało to podobnie, a od nas zawodnik dostał czerwona kartkę i do tej pory nie wiem za co. Jak karzemy, to dwie strony - przyznał Trałka. Legia zapewniła sobie wygraną po golu ze spalonego Hamalainena w doliczonym czasie gry. - To był błąd sędziego i nie ma co tu gdybać. Nie będę tego absolutnie oceniał i jego gdzieś tam biczował - mówił po meczu Trałka. Dzięki wygranej Legia opuściła strefę spadkową i zrównała się punktami z Lechem.