- Nie ma żartów, to jeden z najsilniejszych beniaminków, a u siebie są szczególnie groźni - powiedział Franciszek Smuda. - Zdajemy sobie sprawę, że jest duża szansa wejść do czołówki. Dlatego nie można jej nie wykorzystać - podkreślił trener "Kolejorza". Piłkarze Lecha już w piątek rano pojechali pociągiem do Białegostoku. - Chcieliśmy uniknąć korków, jakich w te dni na Polskich drogach nie brakuje - stwierdził Smuda. W porze meczu piłkarze odbyli trening. Wiemy, że na stadionie Hetmana "Kolejorz" zagra z Krzysztofem Kotorowskim w bramce. Emilian Dolha nadal leczy kontuzje . Nie wiadomo także czy wystąpi Henry Quinteros. - Po powrocie z kadry nie prezentuje odpowiedniej formy. W Peru cały czas jest "manana" i stąd ten spadek formy - dodał Smuda. - Jagiellona jest groźnym przeciwnikiem, potwierdzają to opinie wielu trenerów. Dlatego przestrzegam o tym moich piłkarzy od tygodnia. My nie możemy tego spotkania przegrać. Lech grający w Poznaniu, czy na wyjazdach, wiele się nie różni. Gramy, jak u siebie, ofensywną piłkę, a rywal nas kontruje, jak to było w Grodzisku. Nie zmieniam jednak stylu, nas nie interesuje punkt ale zawsze trzy. Piłkarze wychodząc na każde spotkanie musza je potraktować jak finał Ligi Mistrzów - powiedział szkoleniowiec Lecha. Do Białegostoku wybiera się prawie 1200 kibiców "Kolejorza". Będzie to w sumie trzynasty pojedynek miedzy tymi klubami. Ostatni raz w pierwszej lidze Lech z Jagiellonią spotkały się w sezonie 1992/1993. Wówczas to Lech zarówno jesienią, jak i wiosna pokonał "żółto-czerwonych" 5:0. Bilans we wszystkich spotkaniach jest korzystniejszy dla poznaniaków: osiem zwycięstw , dwie porażki i dwa remisy. Poznaniacy będą robić wszystko by utrzymać ten bilans . Jednak nie można zapominać, że Jagiellonia jest gospodarzem tego spotkania i to ona w pewnym sensie dyktuje warunki. Jak na razie zwycięstwo z Białegostoku jesienią wywiózł Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski.