- Nie są to pieniądze, których się nie spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że UEFA płaci klubom, które grały co najmniej w fazie grupowej, ale na wysokość tej kwoty wpływ ma wiele elementów. W naszym przypadku wyszła taka właśnie kwota - mówi INTERIA.PL wiceprezes Lecha Arkadiusz Kasprzak. Poznaniacy dostali już pieniądze za wyeliminowania Dnipro Dniepropietrowsk w fazie play-off i awans do fazy grupowej, później za każdy rozegrany mecz oraz trzy zwycięstwa i dwa remisy, wreszcie za kolejny awans: tym razem do 1/16 finału. W sumie dało to kwotę ponad półtora miliona euro. Lech może żałować straconej szansy w Bradze, bo wówczas ta kwota byłaby dużo wyższa, a dodatkowych kilka milionów złotych na pewno zapewniłaby rywalizacja z Liverpoolem. UEFA dzieli jeszcze dodatkową pulę kilkudziesięciu milionów euro - składają się na nią wyniki w pucharach, w krajowych ligach, ale także wartość praw marketingowych i medialnych w poszczególnych krajach. Z tego tortu Lechowi przypadł kawałek wart 400 tysięcy euro. W sumie poznański klub, nie licząc wpływu z biletów i tzw. dnia meczu, zarobił na grze w Lidze Europejskiej ponad osiem milionów złotych. To niewiele mniej, niż w najbliższym sezonie będzie wynosił budżet Ruchu Chorzów. W najbliższym sezonie o tych dodatkowych dochodach Lech może zapomnieć - nie zakwalifikował się bowiem do kwalifikacji Ligi Europejskiej.