Lech do Sztokholmu przyjeżdżał z dwubramkową zaliczką z Poznania, ale przed rewanżem ze szwedzkiego obozu słychać było dużą pewność siebie. Jako jeden z argumentów przemawiających za możliwym odwróceniem losów dwumeczu miała być właśnie Tele2 Arena. Fani Djurgarden zapowiadali stworzenie bardzo gorącej atmosfery, w zasadzie pewnym było też odpalenie przez nich rac. Tumult stworzony przez kibiców miał być zupełnie inaczej odczuwalny niż ten, do którego zawodnicy "Kolejorza" są przyzwyczajeni ze swojego stadionu, bo mecz odbywał się pod w pełni zamkniętym dachem. To zupełnie zmienia akustykę, a gospodarze liczyli, że będzie to dla Poznaniaków szokiem. Szwedzkie media: Lech nie przestraszył się trybun Piłkarze Lecha kompletnie się jednak tym specyficznym anturażem nie przejęli i od początku wyglądali na bardzo pewnych swego. To opłaciło się pod koniec pierwszej połowy, kiedy Afonso Sousa został sfaulowany tuż przed polem karnym przez Marcusa Danielsona i stoper gospodarzy obejrzał za to zagranie czerwoną kartkę. Po zmianie stron "Kolejorz" mógł być już więc dosyć spokojny o losy awansu, a w końcówce wypunktował rywali. Gole zdobywali Filip Marchwiński, Nika Kwekweskiri oraz Michał Skóraś i ostatecznie Lech w dwumeczu rozbił rywali 5:0. Swoimi chłodnymi głowami piłkarze Johna van den Broma zaimponowali także szwedzkim mediom. Szczególnie chwalił ich Per Bohman z portalu "Sportbladet". - Jak 25 tysięcy dzikich zwierząt. Stadion tuż po rozpoczęciu meczu brzmiał tak, jakby ogród zoologiczny rozpętał tutaj szaleństwo. To była żądna zemsty furia. Ja sam byłem niemal przerażony na trybunach, rzecz w tym, że Lech się tego nie przestraszył. Może byli trochę oszołomienie przez dym i oprawę w pierwszych kilku minutach, ale Polacy pokazali imponująca odporność - pisze Bohman. Szwedzki dziennikarz zaznaczył też, że jego zdaniem Lech był "zdecydowanie ostrzejszą wersją" niż w pierwszym meczu. Chwalił też jego grę w defensywie, pisząc, że nawet w momencie, kiedy gospodarze zyskiwali w tym meczu przewagę, to "byli za chudzi", by zagrozić rywalom. Lech Poznań w piątek pozna rywala w walce o półfinał Ligi Konferencji Awans Lecha do ćwierćfinału jest najlepszym osiągnięciem polskiej drużyny w europejskich pucharach w XXI wieku, nic więc dziwnego, że z całej Polski płynęły do Poznania gratulacje, a wśród gratulujących byli rywale z PKO Ekstraklasy, eksperci, a także były prezes PZPN Zbigniew Boniek. Wśród potencjalnych rywali "Kolejorza" w walce o półfinał będą wielkie firmy jak Fiorentina czy West Ham, a także "starzy znajomi": FC Basel (Lech grał z nimi w eliminacjach Ligi Mistrzów w 2015 roku), Fiorentina (rywal z Ligi Europy z 2015 roku), Anderlecht czy AZ Alkmaar (John van den Brom pracował w obu tych klubach). Losowanie odbędzie się w piątek 17 marca o 14:00 w Nyonie.