Lider PKO Ekstraklasy wygrał z Wisłą Płock 4-1, a Salamon zdobył pierwszą bramkę w meczu. - Chciałem wyblokować rywala dla Antonio, ale piłka spadła w moje okolice. Instynktownie ruszyłem głowę w stronę bramki i cieszę się, że piłka do niej wpadła - stwierdził Salamon, który stoczył twardą walkę o pozycję z Damianem Zbozieniem i ją wygrał. Ten gol w 14. minucie dał Lechowi prowadzenie w starciu z Wisłą Płock, ale już dwie minuty później był remis, gdy gospodarze zagapili się po dalekim wyrzucie z autu w wykonaniu Zbozienia. - W porównaniu do innych meczów było trochę więcej chaosu, tak ze względu na styl gry Wisły, jak i na warunki oraz boisko. My jednak po tej bramce na 1-1 dalej atakowaliśmy, a oni chyba nic nie stworzyli. Ba Loua trafił w słupek, potem też były okazje. Na drugą połowę wyszliśmy z celem szybkiego zdobycia bramki i to się udało - mówił Salamon. Obrońca Lecha podkreślił, że planem Lecha na drugą połowę był agresywny i wysoki odbiór piłki. - I po takim odbiorze zdobyliśmy bramkę, więc wszystko poszło po naszej myśl. Bartosz Salamon: Mecze wyjazdowe są trudniejsze Teraz Lecha czekają trzy mecze wyjazdowe: w Pucharze Polski z trzecioligową Unią Skierniewice, później ze Stalą Mielec i wreszcie z Górnikiem Łęczna. W każdym z nich "Kolejorz" będzie faworytem. - W polskiej ekstraklasie nie ma słabych zespołów, z każdym gra się ciężko i widzimy to każdego roku. Trzeba cenić każdy punkt, a w każdym spotkaniu były tylko trzy do zebrania: tak z Legią, jak i teraz z Wisłą. Na wyjazdach mecze będą cięższe, trzeba szykować się na agresywną walkę i zachować koncentrację. No i wykorzystać wszystkie sytuacje, bo nie w każdym spotkaniu będzie ich tak wiele jak dzisiaj - mówił Salamon. CZYTAJ TAKŻE: Lech Poznań ma najlepszy bilans od 37 latAndrzej Grupa