Piłkarze mistrza Polski po remisie z Juventusem Turyn 1-1, który zagwarantował im awans do 1/16 finału Ligi Europejskiej, otrzymali kilka dni wolnego. Od poniedziałku cała drużyna trenuje już razem i przygotowuje się do ostatniego, wyjazdowego spotkania LE z FC Salzburg, zaplanowanego na 16 grudnia. Lechici do ostatniego w tym roku meczu przygotowywać się będą m.in. we Wronkach. Na zasypanych śniegiem i zamarzniętych boiskach treningowych przy ul. Bułgarskiej ciężko było przeprowadzić porządne zajęcia. - Wszystko wskazuje na to, że będziemy głównie korzystać z boiska we Wronkach, ale też niektóre zajęcia o innym charakterze przeprowadzimy w Poznaniu - wyjaśnił drugi trener "Kolejorza" Ryszard Kuźma. Poznaniacy do meczu z Austriakami skupią się wyłącznie na treningach, a klub nie zamierza organizować żadnego sparingu. - Osobiście uważam, że nie ma potrzeby, żebyśmy taki mecz rozgrywali. Mamy za sobą tyle spotkań w rundzie jesiennej więc nie ma obawy, że wypadniemy z rytmu meczowego. W ostatnim miesiącu graliśmy niemal co trzy dni, a zawodnicy są tylko ludźmi. Myślę, że spokojny trening, podtrzymujący wydolność fizyczną, jest wystarczający - podkreślił asystent Jose Marii Bakero. We wtorkowych zajęciach z całą drużyną trenował już Tomasz Bandrowski. Defensywny pomocnik poznańskiej drużyny zmagał się z kontuzją biodra. Po badaniach przeprowadzonych w Niemczech okazało się, że operacja nie będzie potrzebna. Niewykluczone, że zawodnik wystąpi przeciwko FC Salzburg. Na treningu zabrakło natomiast Marcina Kikuta i Grzegorza Wojtkowiaka, którzy wyjechali na zgrupowanie reprezentacji do Turcji. - Gdyby mecz z Salzburgiem decydował o naszym awansie do następnej rundy, Wojtkowiak i Kikut zostaliby w Poznaniu. Takie były wcześniejsze ustalenia. Obaj zaraz po meczu reprezentacji wracają do Poznania i będą razem z zespołem przygotowywać się do spotkania Ligi Europejskiej - tłumaczył Kuźma. Jak podkreślił szkoleniowiec, zespół chce bardzo poważnie potraktować ostatni mecz w tym roku. Zwycięstwo nad mistrzem Austrii przy sprzyjających okolicznościach może dać lechitom pierwsze miejsce w grupie A. - Cały czas monitorujemy zespół z Salzburga, nie ma takiej możliwości, żebyśmy coś w tej materii zaniedbali. Dysponujemy płytami z wszystkich ich ostatnich meczów. Liga austriacka gra dalej, nie wykluczamy, że jeszcze ktoś pojedzie na żywo zobaczyć przeciwnika. Problem jest innej natury - z jednej strony mamy już pewny awans, więc zagramy bez zbędnego obciążenia, presji. To może wytworzyć większą swobodę w grze zespołu. Z drugiej strony każdemu człowiekowi trochę adrenaliny zawsze pomaga na przykład przy utrzymaniu koncentracji - podsumował Kuźma.