Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Zdaniem Chorwata "drużyna walczyła od początku i pokazała, że chce walczyć dla Lecha, a to jest najważniejsze". Tyle że właśnie początek meczu, a w zasadzie cała pierwsza połowa, była w wykonaniu Lecha beznadziejna, a walki było jak na lekarstwo. Piłkarze Lecha sprawiali wrażenie kompletnie zaskoczonych nowym systemem 4-4-2, którego w lidze dotąd nie stosowali. Wymiana jednego pomocnika na napastnika spowodowała ogromną wyrwę w środku, a to dało szansę wrocławianom. Dopiero po przerwie Lech zagrał lepiej, ale nie na tyle, by powiedzieć, że spisywał się tak jak przystało na kandydata do tytułu. Sporo w jego akcjach nadal było przypadku, a ich sens polegał na dograniu piłki do boku i dośrodkowaniu w pole karne. W pierwszej połowie taktyka była jeszcze bardziej prymitywna, bo właściwie każda akcja polegała na dalekim przerzuceniu piłki do napastników - zwykle zagranie było niecelne lub za mocne. Dlaczego więc Lech zdecydował się grę z dwójką napastników? - Widzieliśmy jak w meczu z Górnikiem Zabrze Śląsk miał problemy. Tyle że wtedy oni atakowali, a Górnik grał z kontry. Dzisiaj nasi napastnicy byli bardzo niebezpieczni, a na końcu zdobyli po bramce. Aleks (Chobłenko - red.) pokazał, że może być ważnym punktem drużyny - mówił Bjelica. - Wygraliśmy to spotkanie zasłużenie, bo w drugiej połowie byliśmy dużo lepsi i mieliśmy sporo sytuacji. Wcześniej przeważał Śląsk. Być może było to związane ze zmianą systemu, ale po przerwie lepsza była już kontrola, mieliśmy okazje, graliśmy szybciej i prościej - powiedział Bjelica. Lecha uratował system VAR, który jesienią tak bardzo krytykował Chorwat. W 90. minucie gola zdobył Christian Gytkjaer, ale sędzia asystent podniósł wcześniej chorągiewkę. Po dość długiej analizie VAR Bartosz Frankowski uznał jednak to trafienie, bo Gytkjaer nie był na spalonym. Można mieć jednak wątpliwość, czy przy wcześniejszym zagraniu Kamila Jóźwiaka do Nikoli Vujadinovicia ten ostatni nie był wychylony trochę bardziej niż Piotr Celeban. - Nigdy nie dyskutowałem o VAR w sytuacji ze spalonym. Zawsze dotyczyło to fauli w szesnastce, bo tu swoje kryteria mieli sędziowie. Mieliśmy z takim arbitrem spotkanie, wytłumaczył nam podobne sytuacje. Nie chcę już dalej o tym dyskutować, mam z arbitrami dobre relacje. A VAR niech będzie, ale w innej formie - uważa Bjelica. Na kwadrans przed końcem, gdy Lech wciąż remisował ze Śląskiem 0-0, kibice "Kolejorza" zaczęli naśmiewać się z Bjelicy. Skandowali: "Bjelica! Co? To jest cirkus!" i "Bjelica! Co? Skandaloza!". Nawiązywali więc do jesiennych wypowiedzi Chorwata o decyzjach sędziów i systemie VAR. - Nie słyszałem tego. Szanuję naszych kibiców, chciałbym pochwalić te cztery tysiące, którzy byli na meczu i dopingowali drużynę - oznajmił Chorwat. W niedzielę Lech zagra w Warszawie z Legią a stawką spotkania będzie pozycja wicelidera Ekstraklasy. Andrzej Grupa Ranking Ekstraklasy - sprawdź!