O co chodzi szkoleniowcowi Lecha? O to, że w nadawanym w Canal+ Sport programie podsumowującym poszczególne kolejki Ekstraklasy (Liga+ Ekstra) piłkarze Lecha, a także sam szkoleniowiec, są pokazywani w nieciekawych sytuacjach. Po meczu z Cracovią dość długo analizowane było zachowanie samego Skorży, który miał uwagi do sędziego Pawła Raczkowskiego z Warszawy. Można też było odnieść wrażenie, że trenerowi Lecha nie podoba się to, iż mecz prowadzi arbiter ze stolicy. Po spotkaniu z Ruchem pokazywano symulowanie kontuzji przez Dawida Kownackiego, a po starciu z Jagiellonią - ostrą grę Zaura Sadajewa. Zresztą obaj napastnicy są zagrożeni, że będą musieli opuścić prestiżowe starcie z Legią - Sadajew ma siedem żółtych kartek, Kownacki trzy i ewentualna kolejna w Bydgoszczy spowoduje przymusową przerwę w następnej kolejce. - Nie ukrywam, że jest to trudna dla nas sytuacja, dodatkowo potęgowana uwypuklaniem ostrej gry Lecha. Wiemy przecież, że Zaur ma siedem kartek, że gramy z Legią, a Canal+ pokazuje jego faule. A ja pytam, co w Krakowie Czovilo zrobił Douglasowi albo Jendriszek Djoumowi i dlaczego tego nie powtarzano? Pokazuje się zaś tylko Zaura, a tego typu zagrań w całej kolejce jest mnóstwo. Nie jesteśmy wyjątkiem, tak jak pokazano, zachowuje się 90 procent trenerów. Możliwe, że ktoś to robi nieświadomie, a powinien z większą rozwagą. Wygląda w każdym razie tendencyjnie - twierdzi Skorża. Trener Lecha uważa też, że można uniknąć sytuacji, w której mniej więcej raz na dwa tygodnie mecze "Kolejorza" prowadzą sędziowie z Warszawy. Ciężko się jednak z tym zgodzić, skoro wśród jedenastu arbitrów sędziujących w Ekstraklasie trzech jest ze stolicy, a dwóch kolejnych - z Mazowsza. W sobotę w Bydgoszczy mecz Zawiszy z Lechem poprowadzi Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. Akurat na jego pracę lechici nie powinni narzekać - w tym sezonie w lidze i Pucharze Polski prowadził cztery pojedynki "Kolejorza", pokazał w nich piłkarzom Lecha tylko sześć żółtych kartek (z tego trzy Łukaszowi Trałce, który i tak nie zagra) oraz podyktował dwa rzuty karne (Darko Jevtić i Kasper Hamalainen ich nie wykorzystali). Andrzej Grupa