Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę! "Kolejorz" tylko zremisował 0-0 z beniaminkiem i absolutnym debiutantem w Ekstraklasie. To wynik rozczarowujący nie tylko kibiców, ale też piłkarzy i trenera. - Zaczęliśmy niedobrze, graliśmy przez 15-20 minut ze zbyt dużą ilością kontaktów z piłką, za wolno, nie mieliśmy okazji. Potem przyspieszyliśmy grę i mieliśmy już te okazje. W drugiej połowie też dominowaliśmy, ale nie strzelaliśmy w bramkę. A jak nie strzelasz, to nie wygrywasz - mówił Bjelica po tym spotkaniu. - Brakuje szybkości, ale już w następnym tygodniu skończymy etap przygotowań i drużyna pokaże lepszy futbol. Bjelica podkreśla, że cały czas pracuje nad zgraniem zespołu. Przeciwko Sandecji od pierwszej minuty wystąpiło tylko dwóch nowych piłkarzy (Emir Dilaver i Mario Szitum), a dwaj kolejni weszli w ostatnich fragmentach (Deniss Rakels i Christian Gytkjaer). - Janicki odbył z nami dopiero jeden trening, Vujadinović jest z zespołem zaledwie tydzień, a Barkroth i Gytkjaer mają troszkę problemów i nie chcę zbytnio ryzykować. Ta drużyna ma spore umiejętności i za dwa tygodnie będziemy już na wyższym poziomie - zapewnia Bjelica. Problem w tym, że jeżeli na ten wyższy poziom "Kolejorz" nie wskoczy w czwartek, to może pożegnać się z marzeniami o fazie grupowej Ligi Europejskiej. - Chcemy wyeliminować Norwegów i w czwartek zrobimy wszystko, aby tak się stało. Wiem, że w Lechu wszystko musi być perfekcyjne na dziś, na jutro. Nie da się przygotować drużyny w jeden tydzień, może potrafią to Ancelotti lub Mourinho. Ja przygotowuję zespół na cały rok i piłkarze nie mogą mieć pełnej szybkości w czwartym tygodniu, bo później problemy przyjdą jesienią. Pracowaliśmy dobrze, efekty się pojawią. Gdybyśmy dzisiaj zdobyli gola w pierwszej połowie, to też byśmy wygrali. A mieliśmy dwie okazje Majewskiego, lepszych nie da się stworzyć - mówił trochę poirytowany Nenad Bjelica. Chorwat został zapytany o postawę Nickiego Bille Nielsena, który w meczu z Sandecją był najsłabszym zawodnikiem Lecha. Duńczyk znów sprawiał wrażenie mocno ociężałego i spóźnionego, choć woli walki odmówić mu nie można. - Nie chciałem ryzykować zdrowia Gytkjaera, bo potrzebuję go w czwartek. Nicki dostał swoją szansę i myślę, że słabo nie grał. Walczył, dawał z siebie wszystko, ale trzeba też pamiętać, że on przez cały rok nie grał. Nie jestem w stanie sprawić, że po trzech tygodniach stanie się perfekcyjnym napastnikiem. Walczy, chce dobrze dla Lecha i jego forma przyjdzie. Musimy tylko mieć cierpliwość - kończy Bjelica. Andrzej Grupa, Poznań