Bilans Lecha Poznań w całych rozgrywkach to pięć zwycięstw i cztery porażki. Inaczej wyglądały jednak eliminacje (4 zwycięstwa, bramki 13-1), a inaczej faza grupowa (1 zwycięstwo, cztery porażki, bramki: 6-12). W niej jednak Lech rywalizuje z - patrząc przez swój pryzmat - europejskim gigantem (Benfica), najlepszym od dekady zespołem Rangersów z Glasgow i znacznie wyżej notowanym Standardem Liege. Z tym ostatnim zespołem poznaniacy walczą o trzecie miejsce w grupie, które niewiele jednak, poza satysfakcją, daje. Podobnie było pięć lat temu, gdy Lech ostatecznie wyprzedził Belenenses Lizbona, a z awansu do fazy pucharowej cieszyli się piłkarze Fiorentiny i FC Basel. - Moje ocena jest trochę inna niż na zewnątrz, bo już sam awans do fazy grupowej był sukcesem. Czymś, co przyszło do nas trochę niespodziewanie. Powtarzałem już przecież, że tylko w pierwszej rundzie eliminacji byliśmy faworytem, później już raczej nie. Ta nasza dobra gra, nasze zwycięstwa rozbudziły duże nadzieje, że w fazie grupowej też będziemy w stanie wygrywać i z niej wyjść. Ja zaś realnie oceniam potencjał zespołu, widziałem też, że byliśmy losowani z czwartego koszyka. Dostaliśmy takie zespoły, że może mogliśmy pokusić się o lepszy wynik na Standardzie, ale ugraliśmy w sumie tyle, na ile nas teraz stać - ocenił grę zespołu Dariusz Żuraw. Trener Lecha nie chciał zdradzić, jakim składem Lech wyjdzie jutro na Rangersów - czy będzie to zestawienie podobne do tego z Lizbony, z piątką graczy zwykle rezerwowych, czy jednak może przypominające to z niedzielnego meczu z Podbeskidziem. Piłkarze skład poznają w czwartek rano. Wiadomo jednak, że dojdzie do zmian na środku obrony. Nie zagra Thomas Rogne, który ma uraz, a możliwe, że zabraknie też i Lubomira Szatki. Więcej aktualności sportowych znajdziesz na sport.interia.pl Kliknij! - Tu jest znak zapytania. Mam jeszcze w sumie kilka innych takich znaków zapytania, ale są to na tyle drobne sprawy, że raczej będę mógł z tych chłopaków skorzystać - mówił Żuraw. Z powodu poważniejszych kontuzji pauzują Nika Kaczarawa i Filip Szymczak. - Skład będzie taki, jaki będę miał do dyspozycji. Postaram się wybrać optymalny i zdrowy, bo jak każdy zespół, mamy swoje problemy. Podobnie było przed spotkaniami z Benficą i Podbeskidziem - zapewniał Żuraw. Pytanie, jak do tego spotkania podejdą wicemistrzowie Szkocji i czy trener Steven Gerard wystawi wszystkich najlepszych zawodników. Rangersi awans mają pewny, ale walczą o pierwsze miejsce w grupie, które teoretycznie powinno dać łatwiejszego rywala , a na pewno da mecz rewanżowy na swoim stadionie. - Zrobimy wszystko, aby się dobrze pożegnać z Ligą Europy. Wiemy, że gramy z naprawdę dobrym zespołem, a Rangersi nie przegrali chyba od 25 spotkań. Poprzeczka jest więc zawieszona wysoko, ale postaram się im tę serię przerwać. Chcemy się żegnać dobrym meczem i dobrym wynikiem - twierdził szkoleniowiec. Lekki niedosyt czuje z kolei młody skrzydłowy Lecha Jakub Kamiński, któremu z powodu dwóch kontuzji mięśniowych koło nosa przeszły spotkania w Szkocji i Belgii, a decyzją trenera nie zagrał też w Lizbonie. - Jeśli spojrzymy, jak się dotychczasowe mecze toczyły, to możemy czuć niedosyt. Z Benficą na początku graliśmy jak równy z równym, ale drużyny na takim poziomie wykorzystują proste błędy. Mieliśmy prawo w tej grupie powalczyć, wyniki były na styku, poza ostatnim starciem z Benficą. Wcześniej mogliśmy powalczyć o pełną pulę czy jakieś punkty. Dążymy do tego europejskiego poziomu, chcemy grać w fazie grupowej co roku, a nie raz na kilka lat. To doświadczenie może rozwinąć nas jako drużynę i postaramy się wykorzystać te lekcje w lidze - stwierdził Kamiński. Czwartkowy mecz Lecha z Rangers FC zacznie się o godz. 18.55, a bezpośrednia transmisja m.in. w Polsacie Sport Premium i na platformie IPLA. Andrzej Grupa Liga Europy: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy