Zapytany o to, czy po ostatnich meczach coś zmieniło się w kwestii ustaleń obecnego trenera Lecha z władzami klubu odnośnie jego dalszej pracy, Żuraw mówi: - Nie ma decyzji, myślę, że tyle mogę powiedzieć. Były obrońca m.in. Zagłębia Lubin czy Hannoveru 96 po raz drugi w tym sezonie prowadzi Lecha - najpierw awaryjnie zastąpił Ivana Djurdjevicia, a teraz już na dłużej - Adama Nawałkę. Jak długo, tego nie wiadomo. To co najmniej 10 spotkań kończących ten sezon, ale być może i kolejne - w następnym. Żuraw walczy bowiem o nowy kontrakt, a skoro szefowie Lecha nie mogą zatrudnić Czesława Michniewicza, to w okresie wielkiej rewolucji niekoniecznie muszą chcieć ryzykować z zagranicznym trenerem. Zwłaszcza, że Żuraw pokazał się już z dobrej strony w Poznaniu - to on wykonywał sporo dobrej pracy jako asystent Macieja Skorży, gdy klub zdobywał w 2015 roku mistrzostwo Polski, a później jako trener drugiej drużyny. W Ekstraklasie prowadził zespół w ośmiu meczach - trzykrotnie Lech wygrał, trzy razy remisował, a dwa razy przegrał. Decyzja w sprawie jego dalszej pracy przy Bułgarskiej ma zapaść za trzy tygodnie, po zakończeniu rozgrywek. Pomóc byłemu obrońcy może zajęcia czwartego miejsca, oznaczające awans do kwalifikacji Ligi Europejskiej, ale i to nie musi być warunkiem koniecznym. Żuraw nie ukrywa, że już opiniuje graczy pod kątem nowego sezonu. - To prawda, obserwuję piłkarzy na różne pozycje, propozycję według naszego rankingu przedstawia dział scoutingu. Oglądam, opiniuję, a jak będą decyzje, to klub je ogłosi. Niektóre sprawy są bardziej zaawansowane, inne mniej, ale jako klub mocno pracujemy nad tym, by pozycje, na których potrzebujemy zawodników, były uzupełnione, zaś piłkarze dobrzy jakościowo - twierdzi Żuraw. Kadra Lecha znacznie się zmieni, bo klub już zapowiedział, że opuści ją co najmniej dziesięciu, a być może nawet piętnastu zawodników. Wzmocnienia potrzebna są w bramce (za Buricia i Putnocky’ego), na środku obrony (Janicki, De Marco, Goutas, Vujadinović), w środku pomocy (Gajos, Trałka, Radut), a zapewne i na prawej obronie czy w ataku, po spodziewanych transferach Gumnego i Gytkjaera. - Będą to i zagraniczni piłkarze, ale i z polskiej ligi. Różne rzeczy będą o tym decydowały, tak sprawy finansowe, jak i rozmowy między klubami. Myślę, że będziemy przygotowani by sobie z tym poradzić i zbudować kadrę na kolejny sezon. Taką, która będzie gwarantowała dobry poziom piłkarski - mówi Żuraw. Jego zdaniem gra w europejskich pucharach nie musi być kluczowym czynnikiem w negocjacjach. - One są ważnym elementem dla klubu, ale myślę, że te rozmowy, które klub prowadzi są tak zaawansowane, że nie będzie odgrywało roli, czy klub w nich gra czy nie. Zdecydowana większość rozmów z nowymi zawodnikami zostanie sfinalizowana najwcześniej w drugiej połowie maja lub w czerwcu, czyli już po zakończeniu sezonu. - Wiemy, że nie wszystko jest takie proste, jak się może wydawać. Pewne rzeczy na dobrą sprawę można załatwić tylko po zakończeniu rozgrywek, a ten trwa jeszcze w różnych ligach - kończy Żuraw. Siódmy w tabeli grupy mistrzowskiej Lech zagra w sobotę o godz. 18 z piątym Zagłębiem Lubin, do którego traci dwa punkty. Dla obu klubów to niezwykle istotne starcie w walce o prawo gry w Lidze Europejskiej. Andrzej Grupa