Żalgiris po litewsku znaczy Grunwald i akurat pod tym Grunwaldem w 2013 roku polski klub poległ. Porażka z Żalgirisem Wilno była koszmarem wielkim, jedną z najgorszych plam w dziejach poznańskiego Lecha. Nie tylko stanowiła niezrozumiały wynik i klęskę z rywalem notowanym o kilka klas niżej. Ona także przeniosła Lecha Poznań i jego kibiców dość gwałtownie i brutalnie z epoki sukcesów europejskich do epoki klęsk w Europie na wzór innych klubów krajowych. Wszak lata 2008-2011 były dla Lecha Poznań i całej piłkarskiej Polski szczytem emocji. Kolejorz grę w europejskich pucharach zaczął relatywnie późno, bo dopiero w 1978 roku - zresztą od ciężkich batów z MSV Duisburg. Wtedy wiele polskich klubów było już po sukcesach międzynarodowych. Górnik Zabrze miał na koncie finał, Legia Warszawa - półfinał, Ruch Chorzów, Stal Mielec czy Śląsk Wrocław - ćwierćfinały, a Lech pozostawał z niczym. I to przez wiele lat. Do XXI wieku kibice Poznańskiej Lokomotywy karmili się głównie "wspaniałymi porażkami", w których "tak niewiele brakowało". Zastanawiali się, co by było gdyby... Lech Poznań był klubem półśrodków i połowicznie osiągniętych celów. Zagrał jeden wspaniały mecz z Athletikiem Bilbao, by dać się rozbić w rewanżu. Zagrał jeden cudowny mecz z Olympique Marsylia, by w drugim przegrać sromotnie. Z FC Barcelona odpadł po rzutach karnych. Zawsze czegoś brakowało. Nagła zmiana w Lechu Poznań. Są dobre wieści i jedna fatalna Lech Poznań z sukcesami w Europie Wiek XXI przyniósł tu kluczową zmianę. Lech Poznań zaczął rozgrywać mecze, w którym zdobywał triumfy i awanse, a nie tylko kolekcjonował wspomnienia. W 2008 roku wyszedł z grupy Pucharu UEFA i to kosztem Deportivo La Coruna, a wcześniej rozniósł Grasshopper Zurich i zagrał kultowy w Poznaniu, dramatyczny mecz z Austrią Wiedeń. W 2010 roku zalicytował jeszcze wyżej - wygrał z Manchesterem City, wyeliminował Juventus Turyn i Red Bull Salzburg, posłał do diabła Dnipro Dniepropietrowsk. To było naprawdę coś. Kibice w Poznaniu poczuli się europejsko. Na tle klęsk wielu innych polskich klubów wyglądało to bardzo dobrze, budowało Lechowi markę. Dlatego wydarzenia sprzed 10 lat były tak znamienne. Lech Poznań przegrywający z Żalgirisem Wilno zdawał się wszystko zmarnować. Uwstecznił się, wrócił do punktu wyjścia, a nawet dalej. Nie był już Lechem, któremu w Europie można zaufać. Zwłaszcza, że po roku udowodnił iż przegrana z Litwinami nie była żadnym "wypadkiem przy pracy" jak sugerowano. Dołożył w 2014 roku klęskę z islandzkim Stjarnan. Stał się pośmiewiskiem i memem. Wydarzenia te miały miejsce u progu poważnych zmian finansowych i organizacyjnych w Lechu, do jakich doszło w 2011 roku. Zmieniły się władze, nowy prezes Karol Klimczak miał wziąć w karby budżet klubu, który zaczynał zbyt swobodnie hasać. W zasadzie budowa klubu zaczynała się od nowa, zaczynała fatalnie. Hit Ekstraklasy przełożony. Mistrz miał prawo Lech przegrał, odpadł, skompromitował się, dodał do tego transparent "Litewski chamie, klęknij przed polskim panem" wywieszony przez kibiców, który zbulwersował niemal wszystkich. Łącznie z samymi fanami Kolejorza. Klub pod każdym względem zarył o europejskie dno. Żalgiris - najgorsze wspomnienia w Lechu Poznań Obrazki cieszącego się zaskakującego awansu Żalgirisu Wilno są wciąż żywe w Poznaniu, ale minęło dziesięć lat i wiele się zmieniło. Zwłaszcza w ostatnich czasach. Obecny Lech nie jest już dziwacznym eksperymentem jak przed dekadą, stał się klubem mocniejszym i mocniej stojącym na ziemi. Ma za sobą znakomity europejski sezon, w którym dotarł do ćwierćfinału Ligi Konferencji po rozegraniu rekordowej liczby 20 spotkań. Czegoś takiego nie osiągnął nikt przed nim. Teraz kibice Lecha liczą na powtórkę. Raz jeszcze nie wyobrażają sobie potknięcia z Żalgirisem - tym razem innym, Żalgirisem Kowno. Pomylić jeden z drugim to jak nie odróżnić Wisły Kraków od Wisły Płock. Niemniej słowo Żalrgiris budzi wspomnienia. To starcie będzie okazją do starcia plamy sprzed lat, tak jak rok temu Lech ścierał ją w rywalizacji z islandzkim Vikingurem Reykjvavik. Szło mu jak po grudzie, jak to latem, ale problemy z Islandczykami przykrył ostateczny wynik Lecha w Lidze Konferencji. Jeżeli teraz rozprawi się z Żalgirisem Kowno, koszmary sprzed dekady można będzie wreszcie uznać za niebyłe. Lech Poznań ponownie jest klubem świeżo po sukcesach w pucharach, ale tym razem z nadzieją na to, że się nie cofnie w rozwoju. Starcie Lecha Poznań z Żalgirisem Kowno - w czwartek o godz. 20.30. Transmisja w TVP Sport.