Skra jest na piątej pozycji w drugiej lidze i powinna zagrać w barażach o awans, ale akurat cztery poprzednie spotkania przegrała, wszystkie różnicą jednej bramki. Lech też ma za sobą niezbyt udaną serię, bo pięć poprzednich spotkań grał z drużynami z dołu tabeli, ale wywalczył w nich tylko cztery oczka. To zaś spowodowało, że sam znalazł się w strefie spadkowej, a znaczna część rywali mu uciekła. Jedynym pocieszeniem dla młodego "Kolejorza" było to, że lepiej ostatnio punktował na wyjazdach. Trener rezerw Lecha Poznań: Punkt szanuję, ale jest niedosyt - Wiedzieliśmy, że rywale będą naładowani, bo będą chcieli przerwać tę serię czterech porażek. Szanuję ten punkt, choć czuję niedosyt, ale teraz każda zdobycz jest dla nas na wagę złota w tej walce o utrzymanie. Szczególnie na wyjeździe i w starciu z przeciwnikiem, który bije się o awans - mówił po spotkaniu trener Lecha II Artur Węska. Ten niedosyt szkoleniowca wziął się stąd, że w tym wyrównanym spotkaniu nieco więcej okazji bramkowych stworzyli sobie właśnie goście. - Wykreowaliśmy sytuacje w ataku pozycyjnym, doszliśmy po dośrodkowaniach do dwóch bardzo dobrych w pierwszej połowie. Jedną stworzył dośrodkowaniem z boku Borowski, ale stoper Skry wybił piłkę na róg, choć mielibyśmy już strzał na pustą bramką. W drugiej połowie podobnie dorzucał Siergiej Kriwiec, a Kubie Karbownikowi zabrakło centymetrów. Do tego była jeszcze główka Grzesia Wojtkowiaka. To trzy bardzo dobre sytuacje, a Skra nam jakoś nie zagroziła, może poza jednym rzutem wolnym w pierwszej połowie - wyliczał Węska, który cieszył się z poprawy gry defensywnej swojej drużyny. - To dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami, bo teraz czekają nas mecze z lepszymi drużynami. Widać, że wyciągnęliśmy wnioski z tych poprzednich pojedynków. W ataku musimy jeszcze kilka rzeczy udoskonalić - mówił szkoleniowiec rezerw Lecha. Zobacz skróty półfinałowych spotkań LM Sprawdź teraz! Trener Artur Węska nie wspomniał o sytuacji z 13. minuty, gdy Jakub Karbownik wpadł z boku w pole karne, ale z dość ostrego kąta uderzył w bramkarza Skry Mikołaja Biegańskiego. Gospodarze mieli za to wspomniany już rzut wolny z 18 metrów w 27. minucie, podyktowany za faul Filipa Borowskiego. Gracze Skry domagali się wtedy czerwonej kartki dla gracza Lecha, ale skończyło się tylko na żółtej. Strzał był za to niecelny. Jeszcze mniej emocji było w drugiej połowie, a mecz zakończył się remisem 0-0. Zresztą trzy pozostałe spotkania, które zaczynały się o godz. 13 lub 15, też skończyły się bez choćby jednego gola. - Rzadko się zdarza, że pada tak mało bramek, ale myślę, że to jest spowodowane natłokiem spotkań. Są kontuzje, kartki, nikt nie chce tak mocno ryzykować - mówił trener Skry Marek Gołębiewski. - Remis cieszy nas o tyle, że przełamaliśmy serię przegranych spotkań. Jako trener wymagam jednak lepszej gry od zespołu. Chłopaki są świadome, że to nie było nasze wybitne spotkanie. Może być jednak promykiem nadziei, że Skra wróci na ścieżkę zwycięstw - dodał. grand Skra Częstochowa - Lech II Poznań 0-0 Skra: Biegański - Brusiło, Sadowski, Holik, Niedbała - Napora, Noiszewski Ż (90. Rogala), Nocoń Ż, Milaszius - Warnecki (62. Klisiewicz), Wojtyra Ż. Lech II: Bąkowski - Borowski Ż (72. Kaczmarek), Wojtkowiak, Pingot, Smajdor (80. Malec) - Białczyk Ż, Laskowski, Kryg Ż - Szramowski, Kriwiec, Karbownik (70. Ławrynowicz).