Lech Poznań zbroi się przed eliminacjami Ligi Mistrzów. Chociaż po rezygnacji Macieja Skorży zwycięzca Ekstraklasy wciąż pozostaje bez trenera, to coraz bliżej są kolejne letnie wzmocnienia. Lada dzień oficjalnie ogłoszone zostanie wypożyczenie ukraińskiego bramkarza Artura Rudki, który jest już w Poznaniu i przechodzi testy medyczne. To jednak nie jedyny piłkarz, którzy w najbliższych tygodniach może trafić do klubu z Wielkopolski. Według naszych informacji na celowniku Lecha znalazł się... Damian Kądzior! Lider Piasta Gliwice w przeszłości mógł już grać w Poznaniu, ale dwukrotnie się to nie udało. Czy teraz będzie inaczej? Jak potwierdziliśmy, to prawdopodobne. Lech znów chce Kądziora! Według informacji Interii Lech po raz kolejny zainteresował się Kądziorem. Zawodnik już dwukrotnie mógł trafić na Bułgarską. W 2018 roku był dogadany z Kolejorzem, ale w ostatniej chwili do gry weszło Dinamo Zagrzeb, które "przechwyciło" skrzydłowego Górnika Zabrze. Drugi raz piłkarz mógł zagrać w Lechu latem 2021 roku. Wtedy niezdecydowany na ten transfer był jednak... Skorża, który ostatecznie postawił na Iworyjczyka Adriela Ba Louę. Finalnie Kądzior wylądował w Piaście za 350 tys. euro, które gliwiczanie zapłacili SD Eibar (przez długi czas podawano kwotę ok. 500 tys. euro, ale ostatecznie okazało się, że była ona nieco niższa). W drużynie Waldemara Fornalika powrócił do formy, notując bardzo dobre liczby. Dzięki sześciu bramkom i ośmiu asystom kibice Piasta wybrali go zresztą najlepszym piłkarzem klubu w sezonie 2021/22. Świetną formę Kędziora zauważono także w Poznaniu. Do trzech razy sztuka? Czy tym razem poznaniakom uda się w końcu pozyskać Kądziora? Istnieje taka szansa. Pomocnika wiąże z Piastem jeszcze dwuletnia umowa, ale biorąc pod uwagę, że ma 30 lat na karku (16 czerwca będzie obchodził urodziny), cena za niego nie powinna przekroczyć 300-400 tys. euro. Jak nieoficjalnie słyszymy, na transferze zależy także piłkarzowi, który chce zagrać w europejskich pucharach. Zainteresowanie Lecha Kędziorem nie powinno dziwić, bo zawodnik - poza wysoką formą - ma kilka atutów. Po pierwsze: nie będzie musiał się w Poznaniu szczególnie długo aklimatyzować, a dla walczącego od pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów klubu to istotne. Po drugie: ma polski paszport. I po trzecie: jego transfer pozwoliłby na wzmocnienie dwóch pozycji. Nie tylko skrzydła, ale także "dziesiątku", na której występował w Gliwicach. Sebastian Staszewski, Interia