Ma to pomóc Lechowi w przygotowaniach do kolejnego meczu w lidze. Jak pamiętamy, po klęsce w Azerbejdżanie aż 1-5 poznaniacy ulegli także w meczu ligowym Stali Mielec 0-2. Teraz czeka ich w niedzielę starcie z Wisłą Płock. A to rewelacja początku sezonu. Trener Lecha John van den Brom postanowi zatem, że Lech po wieczornym czwartkowym meczu z Dinamem Batumi nie będzie wracał od razu do Poznania. Zostanie w Gruzji do piątku. Po meczu w Baku bowiem samolot startował po północy miejscowego czasu i na poznańskim lotnisku Ławica był po czterech i pół godzinie lotu. W związku z wojną w Ukrainie samoloty na Kaukaz muszą bowiem latać naokoło, przez Rumunię, Bałkany i Turcję. Zanim zawodnicy odebrali bagaże i dotarli do domów, był poranek. Sportowo dzień był stracony. Lech Poznań zostaje w Gruzji Teraz ma być inaczej. Lech dogadał się z Dinamo Batumi i skorzysta z jego boiska treningowego, aby przeprowadzić piątkowe zajęcia. Następnie lechici zjedzą gruziński obiad i wrócą po południu do Poznania. Nie zarwą nocy, w sobotę będą trenować. Mistrzowie Polski lecą do Batumi samolotem Embraer 175 wyczarterowanym od polskich linii LOT. Startują w środę i o godz. 17.40 odbędzie się na miejscu konferencja prasowa. GRA NAWROTA - quiz o Lechu Poznań. Dasz sobie radę?