Tym celem było połączenie gry w europejskich pucharach z rozgrywkami krajowymi, co jest bardzo trudne i w warunkach polskich niemal nikomu się udaje. Lechowi Poznań na pewno - wszystkie jego sukcesy w Europie okupione są poważnymi problemami w lidze. Tak było w 2009 roku, gdy Lech grał na wiosnę z Udinese Udine, ale mistrzostwa nie zdobył. Tak było w 2011 roku, zaraz po efektownym wyjściu z grupy z Manchesterem City i Juventusem Turyn, gdy liga została zawalona całkowicie. Tak stało się w 2021 roku, gdy Dariusz Żuraw eliminował Belgów, wygrywał z Hammarby czy Apollon Limassol, kosztem ligowej klęski. Tak jest teraz. Porażka 1-2 z walczącym o utrzymanie Zagłębiem Lubin towarzyszyła pierwszemu meczowi z norweskim FK Bodø/Glimt w Lidze Konferencji, a przegrana 1-2 ze Śląskiem Wrocław w ostatni weekend towarzyszy rewanżowi. Inaczej mówiąc, kołderka znów jest za krótka - Lechowi zawsze coś spod niej wystaje. Rozgrywki europejskie mocno i niekorzystnie odbijają się na krajowych. Lech Poznań wpadł w błędne koło A to poważna sprawa, bowiem Lech Poznań dzięki takim sukcesom jak wyeliminowanie Norwegów zbiera splendor, ale i punkty do rankingu. Walczy o to, by być jak najlepiej rozstawionym i nie wpakować się już latem, gdy polskie kluby w Europie mają najwięcej problemów, na mocarza. Robi to, by za chwilę do pucharów nie awansować. Błędne koło, które staje się wręcz absurdalne. Na razie Lech jest trzeci, ale Pogoń Szczecin i sygnalizujący mocną formę Widzew Łódź mocno go naciskają. Kolejorz nie ma już do dyspozycji Pucharu Polski (też go zawalił), toteż staje przed realną groźbą wyeliminowania z gry w pucharach. I to w tej samej chwili, gdy wszyscy gratulują mu europejskich sukcesów. Miało się to zmienić i nadal nie zmieniło. Gdy do Poznania przyszedł trener Maciej Skorża, jednym z jego zadań było pogodzenie ligi z pucharami. Nie zdążył tego zrobić, odszedł z Poznania z powodów osobistych. John van den Brom ma to samo zadanie, ale Lech wciąż jest bezradny i to mimo tego, że stworzył wiele narzędzi do tworzenia klubu skutecznego na wielu frontach - w tym celu przecież powstał chociażby dział naukowy. CZYTAJ TAKŻE: Lech Poznań jak w "Moneyball" Dzieje się to wszystko w chwili, gdy właściciel Lecha Piotr Rutkowski i dyrektor sportowy Tomasz Rząsa mówią, że Lech jest silny swoją kadra - rozbudowaną po to, by dać radę ciągnąć kilka srok za ogon. I ma pieniądze, by rozbudowywać je dalej.