Lech nie wygrał już piątego spotkania z rzędu w lidze, co tylko potwierdza, że mimo olbrzymich aspiracji jest tylko drużyną środka tabeli. W piątek poznaniacy mieli piłkę przez 68 proc. czasu gry (w drugiej połowie ponad 70 proc.!), ale w żaden sposób nie przekładało się to na wynik. To wręcz Zagłębie Lubin miało lepsze okazje bramkowe i powinno po pierwszej połowie prowadzić. - Zagraliśmy wtedy słabiej, za wolno. Za wolno też zmienialiśmy strony gry, za mało było prostopadłych podań, a rywal pokazał dobrze zorganizowaną defensywę - mówił później trener Żuraw. W drugiej połowie Lech już całkowicie zdominował rywala, ale niewiele z tego wynikało. Z 11 strzałów ponad połowa została zablokowana, a jedyny celny Mikaela Ishaka nie miał prawa zaskoczył Dominika Hładuna. - Ta nasza gra po przerwie wyglądała już lepiej, ale zabrakło tego finalnego podania bądź, jeśli ono było, wykończenia. Czujemy duży niedosyt, po raz kolejny nie udało się zdobyć trzech punktów - opowiadał Żuraw, który widział też niewystarczającą liczbę oskrzydlających akcji. - Gdy przeciwnik jest głęboko cofnięty i ciężko się przedostać środkiem, to próbuje się skrzydłami. U nas było za mało takich akcji z dobrym i dokładnym ostatnim podaniem - dodał. W pierwszej połowie swoje jedyne dwie szanse bramkowe Lech miał właśnie po dośrodkowaniach: najpierw Pedra Tiby, później Alana Czerwińskiego. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Trener Lecha przyznaje, że drużyna znalazła się w sporych tarapatach, a brak zwycięstw w kolejnych meczach jest coraz bardziej widoczny w postawie zawodników. - Pojawia się brak spokoju przy rozwiązywaniu różnych sytuacji. Wcześniej noga nie drżała, gdy byliśmy w dobrej dyspozycji, a teraz jest troszkę inaczej. Potrzebujemy strzelić gola, wygrać mecz, a wtedy powinno to ruszyć. Dziś jesteśmy w trudnym momencie - mówił Żuraw. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz