Dwa pierwsze spotkania - przegrane 1-2 z Zagłębiem Lubin oraz 0-4 z Piastem Gliwice - dały byłemu selekcjonerowi sporo do myślenia. W dwóch kolejnych spotkaniach z Legią Warszawa i Arką Gdynia, Nawałka trochę namieszał w składzie zespołu i to dało efekty. Miejsce stracił Joao Amaral, z ławki mecze ogląda już Rafał Janicki, Łukasz Trałka przegrywa rywalizację z Vernonem De Marco, zaś Piotr Tomasik gra kosztem Wołodymyra Kostewycza. Ukraińca w Legnicy zapewne również zabraknie, bo w sobotę zagrał w meczu trzeciej ligi w rezerwach Lecha i zdobył nawet bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego. - "Kosta" w tygodniu poprzedzającym mecz z Arką nie był w pełnej dyspozycji, miał lekki uraz, stąd w składzie Piotr Tomasik, który wcześniej grał w spotkaniach kontrolnych i rezerwach by utrzymać rytm meczowy. Każde spotkanie traktował ambicjonalnie i to mi się podoba - mówi Nawałka, który podobnie docenił Vernona De Marco. Argentyńczyk, choć w Lechu grał tylko na lewej i środku obrony, to w spotkaniu z Arką zastąpił Pedro Tibę, który pauzował za żółte kartki. Ta roszada była sporym zaskoczeniem, bo raczej można się było spodziewać tutaj Łukasza Trałki. - Wpływ na moje decyzje mają wyniki meczów i treningi. Mamy 28 zawodników w kadrze, wszyscy ambitnie pracują, a Vernon grał już kiedyś na pozycji numer sześć i o tym z nim rozmawiałem. Proszę nie myśleć, że jak ktoś występuje na trzech pozycjach, to jest "zapchajdziurą". Wręcz przeciwnie. Zresztą rozmawiałem z innymi trenerami i oni podobnie myślą o wszechstronnych zawodnikach, cenią ich - opowiada trener Lecha, który w ostatnim czasie raczej nie cenił Joao Amarala. Portugalczyk, najdroższy piłkarz kupiony przez "Kolejorza", po spotkaniu w Gliwicach stracił miejsce w składzie. - Jego najbliższą przyszłość widzę jednak w optymistycznie, bo ciężko pracuje i to dostrzegam. Wpływ, jak mówiłem, na wybór składu mają też wyniki meczów, szansę dostali inni. Wierzę w niego, że szynko wróci do formy, a są już tego symptomy - mówi Nawałka. W Legnicy w składzie Lecha zabraknie kontuzjowanego Tomasza Cywki, młodego pomocnika Filipa Marchwińskiego, a także Matusza Putnocky;ego, Marcina Wasielewskiego, Kostewycza i Mihai Raduta - ta czwórka grała w sobotę w rezerwach. Trener Nawałka nie ukrywa, że obecnie stawia na efektywność gry, a nie efektowność. - Zawsze jest tak, że aby grać efektownie i atrakcyjnie, to trzeba wcześniej zdobywać punkty. My chcemy do tego dojść właśnie poprzez zwycięstwa i zdobyte bramki. Jak tak się stanie, to być może zawodnicy będą wykorzystywali swoje możliwości gry zespołowej. Na wygraną pracuje cały zespół i fajnie, jeżeli są w nim indywidualności, ale one muszą pracować na resztę. Tylko wtedy można mówić o prawdziwym zespole. Tak się staramy pracować, ale nie zawsze od początku wszystko się układało - twierdzi Nawałka. Między słowami można wyczytać informację, dlaczego miejsce w składzie stracił np. Amaral. Trener Lecha przestrzega przed lekceważeniem beniaminka z Legnicy, choć w tym roku Miedź nie ma się czym chwalić. - Najważniejszy jest szacunek dla przeciwnika, a okazanie go następuje poprzez jak najlepsze przygotowanie się do meczu, maksymalną koncentrację i poziom emocjonalny na najwyższym poziomie. Trzeba zrobić wszystko, by pod względem cech piłkarskich i wolicjonalnych różnicą udowodnić na boisku, a nie w słowach - opowiada trener Lecha i podkreśla, że Miedź może być groźna: - Ten zespół dobrze biega, po 115, 116 km w meczu. W spotkaniach z Legią czy Zagłębiem Lubin był częściej przy piłce. To nie jest drużyna słaba - ocenia szkoleniowiec. Mecz w Legnicy rozpocznie się w niedzielę o godz. 18. Andrzej Grupa