Dla Dariusza Żurawia, który prowadził Lecha Poznań do Wielkanocy, mógł to być ostatni mecz na stanowisku. Wielu spodziewało się, że straci posadę już po porażce z Arką Gdynia w Pucharze Polski i serii klęsk w lidze, ale władze miedziowego klubu pozwoliły mu prowadzić drużynę przeciw liderowi rozgrywek. Było to zadanie nadzwyczaj trudne, bo Lech jest rozpędzony i potrafi wygrywać mecze zarówno efektownie, jak i po mękach, gdy mu nie idzie. W każdym razie punktuje. Zagłębie Lubin było w kryzysie. Lech Poznań nokautuje Zagłębie Lubin Było to widać w pierwszej połowie meczu z lechitami. Krycie na odległość, symboliczny pressing i fatalne błędy spowodowały, że Lech zepchnął rywali do obrony i strzelił im dwie bramki. Najpierw znajdujący się w świetnej formie w ostatnich tygodniach Chorwat Antonio Milić odnalazł się w polu karnym, blisko słupka. Wykorzystał fakt, że obrońcy Zagłębia go pominęli i skierował po wrzutce piłkę do bramki. Nieco później do akcji przystąpił Portugalczyk Joao Amaral, który miał sporo prywatnych powodów, by dopiec trenerowi Dariuszowi Żurawiowi. Gdy ten prowadził Kolejorza, nie wystawiał go i zawodnik nawet wyjechał na wypożyczenie do Pacos de Ferreira w Portugalii. Za czasów Macieja Skorży błyszczy, strzela gole i jest kandydatem nawet do MVP ligi. CZYTAJ TAKŻE: Kibice Lecha Poznań całkowicie opanowali stadion Zagłębia LubinJoao Amaral chciał pokazać szkoleniowcowi Zagłębia, że ten podjął wobec niego złe decyzje i udało mu się. Tak długo kopał piłkę w polu karnym rywali, że ta w końcu po rykoszecie wpadła do siatki. Lech prowadził 2-0 i dominował całkowicie. W samych strzałach prowadził 15-2, a przecież sam Adriel Ba Loua dwukrotnie obijał poprzeczkę, więc szans bramkowych dla poznaniaków było sporo. Zagłębie Lubin - Lech Poznań. Zmiana po przerwie Niewiele zatem wskazywało na to, że lubiński zespół jest w stanie nie tylko nie przegrać, ale wręcz uniknąć dotkliwej klęski. A jednak lubinianie wyszli na boisko z ugruntowanym zamiarem odwrócenia losów meczu i szybko zdobyli golu. Bramkarz Jan Bednarek nie zdołał zatrzymać piłki skierowanej do bramki przez Kamila Kruka, w zasadzie w ogóle nie zareagował i Zagłębie Lubin złapało kontakt z Lechem. Odpowiedź lidera była jednak potężna. Piękna akcja Jakuba Kamińskiego znamionowała jednego z najlepszych polskich piłkarzy młodego pokolenia. Wydawało się, że dzięki golowi na 3-1 lechici odzyskali bardzo szybko kontrolę nad meczem.Zagłębie Lubin naciskało jednak dalej. Chorwacki piłkarz Lorenco Simić wykorzystał okazję po rzucie rożnym dla gospodarzy i mieliśmy już tylko 2-3, z pięcioma ciekawymi golami w emocjonującym spotkaniu. Co więcej, lubinianie zyskiwali przewagę i teraz to Lech miał duży problem, aby ich powstrzymać. I to mimo wejścia na boisko takich asów Lecha jak Pedro Tiba, który grał bardzo słabo. Podsumowanie kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasa w każdy poniedziałek o 20:00 - zapraszają: Staszewski, Peszko i goście! Inny rezerwowy Michał Skóraś przeprowadził rajd, po którym w 80. minucie Mikael Ishak miał doskonałą okazję bramkową, w której trafił w poprzeczkę. Młody Skóraś był wyróżniającą się postacią ostatnich minut spotkania. Wtedy Kolejorz znów dominował i miał wyborne szanse na podwyższenie rezultatu, przeszywając Zagłębie akcjami raz za razem. Zagłębie Lubin - Lech Poznań 2-3 (0-2) Bramki: 0-1 Milić (6.), 0-2 Amaral (12.), 1-2 Kruk (49.), 1-3 Kamiński (53.), 2-3 Simić (60.)ZAGŁĘBIE: Hładun - Chodyna (86. Daniel), Simić, Kruk Ż, Wójcicki - Živec, Żubrowski, Łakomy (86. Pakulski), Poręba, Ratajczyk (86. Kłudka) - SzyszLECH: Bednarek - Czerwiński, Salamon, Milić, Douglas - Ba Loua Ż (74. Skóraś), Karlström, Murawski (46. Tiba), Amaral (74. Kwekweskiri), Kamiński (90. Ramirez) - Ishak (89. Sobiech)Sędzia: Kos (Gdańsk)