<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-wisla-plock,5001" target="_blank">Zapraszamy na relację na żywo z meczu Lech Poznań - Wisła Płock!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/lech-poznan-wisla-plock,id,5001" target="_blank">Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych</a> Po zwycięstwie 3-0 z Legią Warszawa na początku października sytuacja w Poznaniu była sielankowa. Kolejne trzy spotkania, mimo dobrej (z Jagiellonią i Lechią) czy bardzo dobrej gry (z Wisłą Kraków) przyniosły zaledwie trzy remisy. Poznaniacy zablokowali się, przegrali w Zabrzu z Górnikiem, a po bardzo słabym meczu ostatnio tylko zremisowali z Sandecją Nowy Sącz. Słowa krytyki spadły także na trenera Nenada Bjelicę, którego zespół znów pokazuje nudny futbol, jak kilka lat temu. Czyli sporo czasu w posiadaniu piłki, masa podań w bok lub do tyłu, mało sytuacji bramkowych. Okazję do przełamania się poznaniacy będą mieli już w niedzielę - ich rywal, Wisła Płock, przegrała trzy razy z rzędu. Sęk w tym, że piłkarzom Lecha brakuje ostatnio... wiary w siebie. - Tak, to nasz największy problem. W ostatnim meczu przez pół godziny mieliśmy chyba 80 procent czasu posiadania piłki, rywal raz czy dwa razy przeszedł połowę boiska, a nic z tego nie wynikało. Brakowało konkretów 20 metrów przed bramką, nie było sytuacji, dobrych strzałów, dobrych dośrodkowań. Drużyna cały czas dobrze pracuje, ja to widzę, ale przed Sandecją też dobrze pracowali. Starali się, od początku grali pressingiem, nie pozwalali rywalom na zbyt wiele. Co z tego, skoro brakuje konkretów. Pracujemy na treningach również mentalnie i wiemy, że teraz brakuje nam tylko jednego: zwycięstwa - mówi trener Lecha Nenad Bjelica. W Niecieczy, gdzie Lech grał z Sandecją, poznaniacy mieli aż 28 dośrodkowań. Większość z nich była słaba i ten problem widzi chorwacki szkoleniowiec "Kolejorza". - Dobre były cztery, może pięć, a to za mało. Większość za krótka albo za długa. Nie zgadzam się, że za mało naszych piłkarzy jest w polu karnym rywala. Ich jest odpowiednia ilość, ale piłka jest źle zagrywana. Treningi poświęcamy teraz poprawie jakości tych dośrodkowań - zapewnia Bjelica. - W poprzednim sezonie było tak, że szybko zdobywaliśmy bramkę, a ona zawsze daje wiele drużynie. W Gdyni - pierwszy atak i gol. Z Zagłębiem - drugi. Ostatnio zaś się nie udaje, a jest wręcz odwrotnie. Zawodzi koncentracja, bo pierwsza sytuacja rywali oznacza rzut karny albo bramkę dla nich. Drużynie trudno zaakceptować sytuację, że tak się właśnie dzieje. W Białymstoku do 87. minuty niewiele się działo przed naszą bramką, a tu nagle gol. W Gdańsku Lechia w pierwszej połowie zdobyła dwie bramki, ale nie z sześciu sytuacji, ale z dwóch. Podobnie Górnik, Wisła. To nie pomaga w uzyskaniu pewności siebie, ale możemy to zmienić. Piłkarsko widzę drużyną na dobrym poziomie, budujemy ich mentalnie. Nie da sie jednak powiedzieć: ej, masz mieć pewność siebie. Wszystko wychodzi z głowy, w niej tkwią blokady i to musimy zmienić. Moi zawodnicy potrzebują teraz pomocy, by mogli dawać z siebie 100 procent możliwości. Nie chodzi tu o agresywność, ale kreatywność, bo jej brakuje wówczas, gdy brakuje pewności. Zamiast zaryzykować, zaczynają się bezpieczne podania, a tego nie chcemy - mówi trener Lecha i zapewnia, że nie chce czekać do zimy by dokonać zmian w grze zespołu. Okazję do przełamania się piłkarze Lecha będą mieli już w niedzielę - o godz. 15.30 zmierzą się z Wisłą Płock. W "Kolejorzu" zabraknie jeszcze Mario Szituma i Nikoli Vujadinovicia (nie są gotowi po urazach), a także obrońcy Lasse Nielsena (pauzuje za żółte kartki). Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>