Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Wisła Kraków Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Lech - Wisła W Poznaniu latem dokonała się kolejna rewolucja kadrowa, której efektem jest teraz gra wielu piłkarzy młodych - z rocznika 1998 i młodszych. Przeciwko Wiśle było ich aż pięciu w wyjściowym składzie i kolejnych trzech w rezerwie. Brakowało za to Pedro Tiby, któy potrafi znakomicie reżyserować grę drużyny. W Wiśle trener Maciej Stolarczyk miał jeszcze większy ból głowy, bo do kontuzjowanych (m.in. Błaszczykowskiego, Brożka, Burligi, Niepsuja czy Buksy) dołączyli pauzujący za kartki Maciej Sadlok i Lukas Klemenz. W efekcie po raz pierwszy w tym sezonie w Ekstraklasie od początku meczu zagrali obrońca Marcin Grabowski i napastnik Przemysław Zdybowicz, zaś Rafał Boguski został ustawiony na prawej obronie. Tak wiele kadrowych eksperymentów nie mogło wyjść wiślakom na dobre. Dziwne było to, że Lech bardzo długo nie potrafił tego wykorzystać. Pierwsza połowa tego spotkania była bardzo słaba, prowadzona w spacerowym tempie. Lech kilkukrotnie przechodził do wysokiego pressingu i przejmował wówczas piłkę, ale nie potrafił finalizować akcji. Jedna ładna kontra z 12. minuty, zakończona dośrodkowaniem Kamila Jóźwiaka, zakończyła się interwencją Michałą Buchalika, ale będącą efektem podwójnego rykoszetu od obrońców Wisły. "Biała Gwiazda" odpowiedziała ładnym strzałem z dystansu Kamila Wojtkowskiego, choć niecelnym. Goście mieli też dwa rzuty wolne sprzed linii pola karnego, ale oba wykonali fatalnie. Jedynym ciekawym momentem był ten z 40. minuty, gdy "Kolejorz" objął prowadzenie. Buchalik zagrał na lewo do Grabowskiego, a młody wiślak trak długo zabierał się do przejęcia piłki, że wślizgiem wygarnął mu ją Kamil Jóźwiak. Skrzydłowy Lecha dograł do Darko Jevticia, a Szwajcar przy biernej postawie Rafała Janickiego uderzył w dalszy róg bramki. O ile jednak w pierwszej połowie Wisła starała się przeszkadzać Lechowi, to w drugiej popełniała już dramatyczne błędy w obronie i ataku. Poznaniacy co chwilę wyprowadzali kontry, choć często brakowało w nich dokładności. W 50. minucie sam na sam z Buchalikiem znalazł się Jakub Moder, ale kopnął prosto w bramkarza. Lech miał problem z postawieniem kropki nad i - mecz zamknął dopiero w ostatnich 20 minutach. W 73. minucie Moder wycofał piłkę do Jakuba Kamińskiego, ten uderzył, ale Buchalik obronił. Przy dobitce Gytkjaera był jednak bezradny. Chwilę później rezerwowy Joao Amaral wypuścił na wolne pole Jóźwiaka, a lechita uderzył przy dalszym słupku na 3-0. Wynik ustalił kolejny młodzieżowiec Filip Marchwiński, który skorzystał z prezentu od Jeana Carlosa. Piłkarz Wisły zrobił coś, czego nie powinni czynić nawet juniorzy - na wysokości końca pola karnego swojej drużyny zagrał piłkę ze skrzydła do środka. Marchwiński bez problemu uderzył obok Buchalika. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Wisła Kraków 4-0 (1-0) Bramki: 1-0 Jevtić 40., 2-0 Gytkjaer 73., 3-0 Jóźwiak 77., 4-0 Marchwiński 84. Lech Poznań: van der Hart - Gumny, Szatka, Crnomarković, Puchacz ŻK - Jóźwiak, Muhar ŻK, Moder, Jevtić (71. Amaral), Kamiński (80. Marchwiński) - Gytkjaer ŻK (84. Tomczyk). Wisła Kraków: Buchalik - Boguski, Wasilewski, Janicki (46. Szot), Grabowski - Mak, Basha (76. Martinez), Savicević ŻK, Wojtkowski ŻK, Jean Carlos Silva - Zdybowicz (65. Drzazga). Widzów: 15089. Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz). Po meczu Lech Poznań - Wisła Kraków (4-0) powiedzieli: Maciej Stolarczyk (trener Wisły Kraków): "Pomimo rezultatu, jakim mecz się zakończył, w mojej opinii ta pierwsza połowa w naszym wykonaniu była co najmniej niezła. Mecz ustawiła bramka, którą Lech strzelił przed przerwą. Do tego trzy zmiany, których dokonałem, zostały wymuszone przez urazy zawodników, co utrudniło nam realizację planu. Mamy teraz trudniejszy moment i tylko od nas zależy, kiedy uda nam się go przezwyciężyć". Dariusz Żuraw (trener Lecha Poznań): "Nasza gra do momentu strzelenia bramki nie wyglądała najlepiej. Zawodnicy chyba mieli w głowach, że od dłuższego czasu nie wygraliśmy na swoim stadionie. Założenia mieliśmy trochę inne, bo mieliśmy wyżej podejść Wisłę. To nam się nie udawało, ale na szczęście udało nam się strzelić bramkę przed przerwą. Obserwując Wisłę, wiedzieliśmy, że na początku meczu gra zwykle bardzo intensywnie, ale też może mieć słabszą drugą połową. Dlatego mówiłem zawodnikom w szatni, że musimy od razu podkręcić tempo. Strzeliliśmy drugą bramkę, potem kolejne i ta gra w drugiej połowie wyglądała tak, jakbyśmy sobie życzyli. Myślę, że moi piłkarze potrzebowali tego zwycięstwa i teraz na własnym stadionie będzie im się grać znacznie lepiej. - Z ostatniego miesiąca nie jestem do końca zadowolony, ale taką mozolną pracą, szczególnie przez ostatnie dwa tygodnie udało nam się wrócić na ten właściwy tor. Te straty w tabeli nie są tak wielkie, wystarczy wygrać dwa-trzy mecze z rzędu, by dołączyć do tej ścisłej czołówki. Teraz sporo zawodników wyjeżdża na zgrupowania reprezentacji, mam nadzieję, że wrócą zadowoleni, po zwycięstwach i przede wszystkim bez urazów". Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!