Po wpadce na Islandii Lech wyszedł na spotkanie nastawiony wyjątkowo bojowo. Jak zwykle, przez kwadrans miał olbrzymią przewagę i - niemal jak zwykle - nic ona nie dała. Wisła na swoją szansę poczekała kilkanaście minut, a później w pół godziny mogła kompletnie rozbić bezradnego Lecha. Wykorzystała jednak tylko dwie z pięciu znakomitych sytuacji. Lech już po kilkunastu sekundach wywalczył rzut wolny, z którego Barry Douglas uderzył w mur. Występ Szkota był pewnym zaskoczeniem, bo po czteromiesięcznej przerwie wystąpił on tylko w końcówce spotkania ze Stjarnan. Rumak postanowił jednak dokonać rewolucji w tej linii, m.in. dał odpocząć m.in. Luisowi Henriquezowi oraz Tomaszowi Kędziorze, którzy grali dotąd najwięcej. W porównaniu do czwartku z defensorów ostał się tylko Hubert Wołąkiewicz, ale na innej pozycji. Ten manewr nie wypalił, bo cała defensywa Lecha do spółki z bramkarzem Jasminem Buriciem prezentowała beznadziejny poziom. Zanim Wisła zaczęła swój koncert, wielką szansę miał Lech. Po stracie Arkadiusza Głowackiego Kasper Hamalainen zagrał do Łukasza Teodorczyka, a ten zmarnował sytuację sam na sam z Michałem Buchalikiem. Kilka minut później napastnik Lecha chwycił się okolice stawu skokowego i do przerwy już tylko statystował. Wisła ocknęła się z przewagi Lecha mniej więcej po kwadransie. Dość szybko podopieczni Franciszka Smudy zobaczyli, że z obroną Lecha mogą robić co chcą. W 17. minucie Burić obronił strzał Łukasza Burligi, ale piłka wróciła do obrońcy Wisły, a ten wyłożył ją Łukaszowi Gargule. Strzał tego ostatniego był już formalnością. Ten sam Garguła podwyższył na 2-0, po pięknej akcji "Białej Gwiazdy", w której rywale grali role statystów. Przy obu golach ważną rolę odegrał też Semir Stilić - to on zaczynał akcje. Jeszcze przed przerwą Wisła mogła rozstrzygnąć losy meczu. Dwie stuprocentowe sytuacje miał Brożek, później jeszcze Stilić był sam na sam z Buriciem. Spokojnie mogło więc być 0-4 czy nawet 0-5 i Lech nie miałby prawa narzekać. A tak dostał jeszcze szansę zmiany swojej gry w drugiej połowie. Po przerwie na boisku pojawili się Szymon Pawłowski i Dawid Kownacki. Ten pierwszy napędzał większość akcji Lecha. Kontaktowego gola z rzutu karnego strzelił Wołąkiewicz - Jevtić zagrał do Kownackiego, ten uderzył zza pola karnego, a Buchalik odbił piłkę przed siebie. Po chwili jednak bramkarz Wisły wpadł w nogi Łukasza Trałki, który jako pierwszy dopadł do futbolówki i sędzia Raczkowski po sygnale od asystenta podyktował jedenastkę. Lech atakował, świetną sytuację miał Keita, ale im bliżej było końca meczu, tym bardziej ryzykował. Wisła znów dostała swoją szansę, ale Brożek po raz kolejny przegrał pojedynek z Buriciem. W 82. minucie Głowacki sfaulował przed polem karnym Kownackiego. Po raz kolejny do piłki podszedł Douglas i w końcu zdobył swojego pierwszego gola w "Kolejorzu". Wszystko wskazywało więc, że mecz zakończy się remisem, a Wisła będzie miała czego żałować. Aż w 87. minucie Rafał Boguski świetnie zagrał do Wilde-Donalda Guerriera, ten źle przyjął piłkę, ale równie nieudolnie zachował się Wołąkiewicz. Napastnik Wisły uderzył więc na bramkę między nogami Buricia i zdobył trzeciego gola. Franciszek Smuda, trener Wisły: Bardzo podobała mi się pierwsza połowa i wtedy powinien być koniec meczu. Gdyby Brożek wykorzystał swoje sytuacje, a to były nie setki, a dwusetki, byłoby po meczu. W drugiej połowie czułem, że Lech musi odrobić te straty i jak sędzia podyktował karnego, to powiedziałem, że teraz możemy przegrać. Niewiele brakowało. Wykorzystaliśmy tę sytuację, co mieliśmy i stąd zwycięstwo, z czego się bardzo cieszę. Ostatnio dwa razy tu przejechałem i dwa razy zostałem zlany. Wtedy było 2-0 i 3-0 dla Lecha, ale nie mieliśmy kompletnej jedenastki jak dzisiaj. Wiele już spotkań przegraliśmy po frajersku, bo chcieliśmy przeciwnika pressingiem złamać i nadziewaliśmy się na kontry na wyjazdach. Teraz w inny sposób podchodzimy do meczów, chcemy jak najszybciej i jak najwięcej zdobyć punktów, byśmy nie walczyli w strefie spadkowej.Mariusz Rumak, trener Lecha: Tak naprawdę w pierwszej połowie mieliśmy dużo szczęścia, graliśmy bardzo słabo. Nieźle nawet zaczęliśmy, Teodorczyk miał świetną sytuację, ale i ak 0-2 to szczęśliwy wynik. Poprawiliśmy grę po przerwie, zdobyliśmy dwie bramki, mieliśmy inne sytuacje. Przy 2-2 chcieliśmy grać o trzy punkty. W tym momencie tracimy piłkę na wysokości pola karnego przeciwnika, a później bramkę. To jakieś kuriozum. Mamy zero punktów, ale najważniejszej jest czwartkowe spotkanie ze Stjarnan. Bardzo słabo graliśmy w pierwszej połowie. Wszystkie piłki stykowe, dugie piłki, główki - przegrywaliśmy, odstawialiśmy nogi. Nie było, choć powinno być, jeżdżenia, przepraszam wszystkie panie, po d.... Fakt, to ja zrobiłem zmiany w obronie, zagrali Douglas czy Wilusz, którzy występowali niewiele. Do tego skrajni pomocnicy nie grali w obronie i cały nasz system się posypał. Tak być nie powinno. Limit błędów się skończył, stawiam teraz na czwórkę obrońców i tak już zostanie. Autor: Andrzej Grupa Lech Poznań - Wisła Kraków 2-3 (0-2) Bramki: 0-1 Garguła 17., 0-2 Garguła 28., 1-2 Wołąkiewicz 59. z karnego, 2-2 Douglas 83. z wolnego, 2-3 Guerrier 87. Lech: Burić - Wołąkiewicz, Arajuuri (68. Kamiński), Wilusz ŻK, Douglas - Lovrencsics (46. Pawłowski), Trałka, Jevtić, Hamalainen, Keita - Teodorczyk (46. Kownacki). Wisła: Buchalik ŻK - Burliga ŻK, Głowacki, Dudka, Sadlok - Garguła, Uryga, Jankowski, Stilić (90. +4 Zając), Boguski - Brożek (77. Guerrier). Sędziował Paweł Raczkowski z Warszawy. Widzów: 16264. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-wisla-krakow,4097" target="_blank">Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Wisła Kraków</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/lech-poznan-wisla-krakow,id,4097" target="_blank">Zapis relacji na urządzenia mobilne</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy</a> <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank"></a>