Ranking Ekstraklasy - kliknij! Ekstraklasa - sprawdź wyniki, terminarz, tabelę Mecz w Poznaniu poprzedziło uroczyste otwarcie peronu, na którym stanął parowóz - ten symbol "Kolejorza" od dziś znajduje się tuż przy stadionie. Do wychodzących na murawę sędziów i zawodników piłka wyjechała na miniparowozie, zaś były maszynista zaintonował klubowy hymn. Ta wyjątkowa oprawa miała być wstępem do wyjątkowego meczu, bo przecież przy Bułgarskiej walczyły dziś ze sobą dwa zespoły chcące udowodnić, że słabsze dni już są za nimi. Mecz wyjątkowy jednak nie był - przeciętny ekstraklasowy bój dwóch wyrównanych drużyn. Początkowe minuty wskazywały jednak na coś innego. Oba zespoły zaczęły bardzo agresywnie - jeszcze zanim minął dziesiąta minuta, żółte kartki zobaczyli Krzysztof Mączyński i Tomasz Kędziora. To ostudziło zapędy piłkarzy - od tego momentu zaczęli oszczędzać swoje kości. Lech po kilku minutach mógł i powinien prowadzić - najpierw akcja Kędziory i Darko Jevticia sprawiła, że sam na sam z Łukaszem Załuską znalazł się Dariusz Formella. Skrzydłowy "Kolejorza" uderzył źle - prosto w padającego bramkarza Wisły. Chwilę później znakomitym uderzeniem z boku popisał się Jevtić - trafił jednak w poprzeczkę. Wisła dość szybko jednak połapała się, że nie może grać zbyt szeroko, bo wtedy lechici rozklepywali ją akcjami na "jeden kontakt". Ta taktyka zaczęła się sprawdzać - niektóre akcje poznaniaków były efektowne w zalążku, ale szybko się kończyły. Gdy minęła 20. minuta, nagle sytuacje pod bramką Matusza Putnocky'ego zaczęli stwarzać goście. Pierwszą kontrę "Biała Gwiazda" zmarnowała koncertowo - gdy Rafał Boguski dorzucał piłkę w pole karne, było tam dwóch jego kolegów i Kędziora. Piłkę na głowę dostał jednak lechita. W 23. minucie po rzucie wolnym niecelnie główkował Zdenek Ondrasek, zaś po kolejnych trzech minutach nad bramką uderzył Boguski. Wisła coraz częściej wygrywała pojedynki w środkowej strefie - stąd brały się te sytuacje. Mecz ogólnie był jednak wyrównany, ale nie porywający. Trzech uczestników ostatniego EURO dawało jednak nadzieję na coś więcej. Niewiele zmieniło się po przerwie - do rozstrzygnięcia tego spotkania niezbędny był błysk geniuszu któregoś zawodnika lub odrobina szczęścia. Tego szczęścia zabrakło np. Arkadiuszowi Głowackiemu, którego strzał z rzutu wolnego obronił Putnocky. Trener Dariusz Wdowczyk zdecydował, że powalczy w Poznaniu o całą pulę, bo do Zdenka Ondraszka dorzucił w 68. minucie Pawła Brożka. W Lechu zaś boisko opuścił napędzający zwykle grę ofensywną Szymon Pawłowski. O dziwo, już po chwili to poznaniacy cieszyli się z prowadzenia. Prawą stroną pomknął Jevtić, ale stracił piłkę na rzecz Macieja Sadloka. Z pomocą koledze pobiegł Formella - Jevtić znów miał futbolówkę przy nodze. Podbiegł parę metrów i wewnętrzną częścią lewej stopy idealnie przymierzył przy słupku. Teraz już Wisła nie miała nic do stracenia - goście grali trójką, później czwórką piłkarzy w ataku. Bliski szczęścia był Boban Jović, ale jego uderzenie zablokował Tamas Kadar. Aż wreszcie gdy kończyła się pierwsza minuta doliczonego czasu, Maciej Sadlok przedarł się lewą stroną, zagrał w pole karne, a Paweł Brożek po raz kolejny w Poznaniu strzelił Lechowi gola. Wisła już po raz trzeci w ostatnim czasie odwróciła losy meczu w samej końcówce! Powiedzieli po meczu: Nenad Bjelica, trener Lecha: - W ciągu pierwszych 15-20 minut mieliśmy szanse, był strzał w poprzeczkę, okazja Formelli, a później gra zaczęła się gorzej układać, nie mogliśmy się odnaleźć, byliśmy o krok za późno. Dlatego ten remis jest sprawiedliwym wynikiem. Dzisiaj cały zespół, nie jeden, dwóch piłkarzy, ale pięciu, sześciu nie grało na swoim normalnym poziomie. Musimy przeanalizować, dlaczego tak się stało. Powtórzę - bramka, którą strzelił rywal była zasłużona, a gdyby udało nam się wygrać, to nie byłoby to zasłużone zwycięstwo. W tej sytuacji bym to samo powiedział. To był chyba najsłabszy mecz z tych sześciu, w których prowadziłem Lecha Poznań. Dariusz Wdowczyk, trener Wisły: - Chciałbym pogratulować swojej drużynie dobrej, zdyscyplinowanej gry. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, nie perfekcyjne, bo przytrafił nam się jeden błąd, po którym straciliśmy bramkę. Byliśmy drużyną nadającą ton grze, częściej mieliśmy piłkę, choć może poza pierwszymi fragmentami, gdy Lech stworzył sobie sytuacje do strzelenia bramki. Dobrze, że graliśmy do końca i udało nam się wyrównać, bo nie zasłużyliśmy dzisiaj na porażkę. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Wisła Kraków 1-1 (0-0) Bramki: 1-0 Jevtić 69., 1-1 Brożek 90. +1 Lech: Putnocky - Kędziora ŻK, Bednarek, Nielsen, Kadar - Formella, Tetteh, Gajos (88. Trałka), Jevtić, Pawłowski (63. Majewski) - Robak (75. Kownacki). Wisła: Załuska - Jović, Głowacki ŻK, Guzmics, Sadlok - Boguski (79. Brlek), Mączyński ŻK, Popović (88. Cywka), Zachara (68. Brożek), Małecki - Ondrasek ŻK. Sędziował Jarosław Przybył z Kluczborka. Widzów: 20158.