Odpadnięcie w pierwszej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów oznacza, że Lech Poznań zarobi 350 tys. euro. To kwota, która pokryje koszty wyprawy na Kaukaz, na mecz z Karabachem Agdam. Na pucharach zatem stratnym się nie będzie, chociaż poznaniacy zarobią znacznie mniej niż mogliby zarobić. Nie chodzi nawet o sam awans do lukratywnej grupy Ligi Mistrzów, który wart jest fortunę, ale który i tak był mało prawdopodobny. Lech musiał pokonać czterech rywali, z czego ostatnim mogły być zespoły pokroju Olympiakosu Pireus czy Dinama Zagrzeb. Chodzi o samo przejście pierwszej chociażby rundy, które warte byłoby 750 tys. euro, a dodatkowo inaczej ustawiłoby Lecha w kontekście ewentualnej walki w Lidze Konferencji po odpadnięciu w kolejnych rundach. Można było się zastanawiać, czy skoro Lech w 2020 roku potrafił pokonać dwa kluby belgijskie i nawiązał walkę z Glasgow Rangers czy Benficą Lizbona (w jednym meczu), to dwa lata później, po długich przygotowaniach będzie w stanie podjąć rywalizację z Olympiakosem Pireus czy Dinamem Zagrzeb. Rozwiązanie nie nadejdzie, bowiem Kolejorz wywrócił się już na pierwszej przeszkodzie, Karabachu Agdam. Trafił na ten zespół w pierwszej rundzie, bowiem tak słaby miał ranking - zaledwie 6.000 po latach słabego punktowania w rozgrywkach UEFA albo w ogóle nieobecności w pucharach. Karabach Agdam ze współczynnikiem 25.00 na coś takiego jak nieobecność w rozgrywkach europejskich sobie nie pozwala. Co więcej, nie pozwala sobie nawet na jakąkolwiek nieobecność w fazie grupowej. Starannie buduje swą pozycję w Europie, a systematyczność jest tu niezwykle ważna. Lech Poznań miał kiedyś ranking na poziomie 23.000 Kolejne sezony sprawiają, że odcina się z rankingu te sprzed pięciu lat. Jeśli w takim wypadku słaby sezon zastąpi jakiś dobry, straty są potężne i Lech Poznań doświadczył tego na własnej skórze. Dzisiaj ze współczynnikiem 6.000 znajduje się na 208. miejscu w Europie. A przypomnijmy, że jeszcze w 2010 roku współczynnik ten wynosił dwukrotnie więcej, czyli 12.583. Po fantastycznych meczach Lecha z Juventusem Turyn czy Manchesterem City ranking urósł do 21.683 i wtedy po raz pierwszy w historii Kolejorz znalazł się w pierwszej setce klubów Europy. Najwyższe miejsce jakie zajmował to 88. Co ciekawe, Lech w 2013 roku jeszcze ten ranking podbił do 23.650, ale nie dzięki własnym zasługom, ale występom innych polskich klubów w pucharach. Wtedy doliczano jeszcze do rankingu część dorobku krajowego. Potem następował już tylko spadek rankingu - do 11.500 w roku 2016, do 7.000 w roku 2018 aż po dzisiejsze 6.00. Widać jaka ogromna to różnica i jak rzutuje na losowania. A także jak ważne jest, by na swój ranking rokrocznie pracować. Dzisiaj na owe 6 pkt Lecha składa się pięć ostatnich sezonów, z których w dwóch poznaniaków w ogóle w Europie nie było, a pozostałe miał słabe. Efekty są porażające. Dorobek Lecha Poznań w Europie 2021/2022 0.000 (brak występów) 2020/2021 3.000 2019/2020 0.000 (brak występów) 2018/2019 2.000 2017/2018 1.000 Teraz Kolejorz walczy o poprawę rankingu i może to osiągnąć, mimo niepowodzenia z Karabachem Agdam. Odpadnie mu za rok sezon 2017/2018, zakończony wyeliminowaniem Pelister Bitola, FK Haugesund i odpadnięciem z FC Utrecht. Dało to 1 pkt. Lech może go wymienić na lepszy dorobek, o ile przejdzie Dinamo Batumi. Wówczas zyska 2 pkt (teraz ma 1,5 pkt). Zawsze coś, zawsze do przodu, aczkolwiek największe zyski daje awans do fazy grupowej. Do niej Kolejorzowi brakuje ogrania trzech rywali. Awans do grupy Ligi Konferencji da 12 pkt, a to zmienia wiele.