Do szczęścia zabrakło Lechowi sześciu minut, wliczając już czas doliczony. Do 89. minuty był remis 3-3, ale właśnie wtedy strzałem zza pola karnego Francis Coquelin dał Villarrealowi wygraną w pierwszym spotkaniu fazy grupowej Ligi Konferencji. A szkoda, bo Lech naprawdę był blisko wielkiego sukcesu. John van den Brom: Uznaliśmy, że stworzymy im trochę presji - Jeśli przegrywasz, to zawsze jest ci z tą porażką ciężko. Mieliśmy wymarzony początek, ale też wiedzieliśmy, że oni wymienią wielu graczy, a nawet bramkarza. Uznaliśmy, że stworzymy im trochę presji, by nie mogli czuć się tak bezpiecznie od samego początku. I mieliśmy taki start, jaki chcieliśmy mieć - ocenił po spotkaniu trener "Kolejorza" John van den Brom. Lech prowadził od 2. minuty, później przez pół godziny nie pozwalał rywalom na tworzenie sytuacji. Tylko że nawet z tego okresu holenderski szkoleniowiec nie był do końca zadowolony. - Dla nas to pierwsze 30 minut wcale nie było takie najlepsze, bo choć często mieliśmy piłkę, to graliśmy nią do tyłu. Jeśli chcemy grać nasz futbol, to musisz to robić tak, jak próbowaliśmy w drugiej połowie, gdy kreowaliśmy sytuacje - mówił van den Brom. Pierwszą połowę Lech przegrał 1-3, zanosiło się na wstydliwą powtórkę z Baku, gdy dwa miesiące temu uległ tam Karabachowi Agdam 1-5. Stało się jednak inaczej. - Wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie wrócić do meczu. Pomógł nam rzut karny zaraz po rozpoczęciu, później piękny gol dał remis 3-3. Walczyliśmy o punkt, ale w tym spotkaniu działy się nie tylko dobre rzeczy. Były też i złe. Ważne jest to, że byliśmy w stanie rywalizować z tak mocnym zespołem. Chciałbym, aby taka walka była też w niedzielę z Pogonią - stwierdził trener Lecha. Gwiazdy Lecha same poprosiły o zmiany W 78. minucie, gdy wciąż był remis 3-3, a Villareal uzyskał dość sporą przewagę, z boiska zeszli Michał Skóraś (gol i asysta) oraz Mikael Ishak (dwa gole i asysta). Czy ich zmiana nie była błędem? - Poprosili o zmiany. Mieli dość, a ja wiedziałem, że oni są dzisiaj najbardziej niebezpieczni. Nie mieli już siły, dali sygnał, a ja ich zdanie muszę uszanować - przyznał van den Brom. Ishak jeszcze we wtorek mówił, że nie wie, ile minut będzie w stanie wytrzymać. Po spotkaniu z Dudelange miał problemy ze zdrowie, opuścił dwa spotkania. John van den Brom wcale nie uważa, że to był najlepszy mecz jego drużyny. - Lepiej zagraliśmy w Gdańsku z Lechią, bo przez całe 90 minut. Tu było pewnie 70 minut dobrej gry - przyznał. - W szatni po meczu było takie samo uczucie, o jakim już mówiłem. Jesteśmy rozczarowani tym wynikiem. I powinniśmy być, bo przegraliśmy. Musimy jednak o tym przestać myśleć, bo w niedzielę już kolejne ważne spotkanie. W przyszły czwartek Lech zagra w drugiej kolejce w Poznaniu z Austrią Wiedeń.