Zapraszamy na relację na żywo z meczu Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych Gdy przed tygodniem w Soligorsku oba kluby rozgrywały pierwsze spotkanie w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Europejskiej, aktualny stan zakładał, że rewanż odbędzie się bez kibiców. W sobotę rano wojewoda wielkopolski ogłosił jednak, że kara za burdy podczas majowego starcia z Legią została zmniejszona do jednego meczu w pucharach (Lech już ją odbył) i dwóch w lidze (zostało jeszcze jedno). W rewanżu z Szachciorem "Kolejorz" może więc liczyć na wsparcie swoich fanów. Jak się okazuje, z takiego rozwoju sytuacji cieszą się również w Soligorsku! Nasza drużyna woli grać na dużych obiektach - nie ukrywa trener Siergiej Taszujew. W Soligorsku takiego nie ma - tamtejszy stadion ma tylko jedną trybunę, na której może zmieścić się nieco ponad cztery tysiące kibiców. - Grałem z moją drużyną, gdy pracowałem w Rosji, na dużych stadionach, choćby na Spartaku, gdzie przychodziły tysiące ludzi. Wolę taką atmosferę niż gdy jest cicho i kameralnie - nie ukrywa Taszujew. - Gdy się dowiedzieliśmy, że na rewanż w Poznaniu może być zakaz wejścia dla kibiców, to wcale nas to nie ucieszyłu. I odwrotnie, bo fakt, że pojawią się tu ludzie, doda nam tylko animuszu i będziemy grać z jeszcze większą energią - dodaje. Dzięki bramce Joao Amarala z 89. minuty Lech jest w lepszej sytuacji przed rewanżem, ale Taszujew widzi szanse dla obu drużyn. - My w nie wierzymy. Tamten gol na pewno miał na nas przygnębiający wpływ, ale tak już jest, że futbol to gra błędów. Na pewno Lech będzie miał w czwartek swoje okazje, ale my również. Mamy szanse na dobry rezultat - opowiada trener Białorusinów. W niedzielę Szachcior trochę postraszył poznaniaków, bo swój mecz w 1/16 finału Pucharu Białorusi wygrał aż 11-0. Jego rywal, FK Czyść, to jednak najsłabszy zespół białoruskiej pierwszej dywizji, czyli drugiego szczebla rozgrywkowego. - W naszym zespole szansę dostali piłkarze, którzy nie grali przeciwko Lechowi. Muszę przyznać, że spisali się bardzo dobrze - twierdzi Taszujew. Trener Szachciora zdaje sobie sprawę z tego, że jego zespół będzie musiał w Poznaniu zaatakować, a zwykle znacznie lepiej spisuje się w defensywie. - Nasza obrona jest lepsza od ataku i jeśli chodzi tylko o grę defensywną, to nie mamy w niej problemów. Musimy za to więcej energii wkładać w atak i zdobywanie goli, bo samą obroną nie uda się wygrać wszystkiego. Proszę jednak spojrzeć, że prowadząc z Lechem 1-0 staraliśmy się strzelić drugiego gola i nie broniliśmy się. Tyle że w końcu go wpuściliśmy, a sami nie trafiliśmy po raz drugi. Lech nie ma co liczyć na element zaskoczenia, a taki pojawił się przed tygodniem. Przyznał to zresztą trener Szachciora, że wysoko atakujący bokami Makuszewski i Kostewycz napsuli jego drużynie sporo krwi. Lech po akcjach swoich wahadłowych bardzo często pojawiał się w okolicach pola karnego Białorusinów. - Zostawiliśmy zawodnikom Lecha za dużo miejsca, a wzięło się to stąd, że nie mamy bardzo napięty terminarz i nie starczyło nam czasu, by się dobrze przygotować. Na szczęście w drugiej połowie te błędy już się nie powtórzyły - kończy trener Taszujew. Początek czwartkowego spotkania w Poznaniu - o godz. 20.45. Zwycięzca tej rywalizacji zagra już za tydzień w Belgii z KRC Genk, który w środę po raz drugi ograł Folę Esch z Luksemburga. Andrzej Grupa