Dwa miesiące minęły od mistrzowskiej fety, która mogła być gongiem na zmiany w Lechu Poznań, pozostawienie za sobą dawnych win i zaniechań, by na nowo potasowanymi kartami otworzyć nowy rozdział rozwoju. Była na to szansa i tego się spodziewałem. Nie dlatego, że nagle się coś poprzestawiało w głowach ludzi z Bułgarskiej na tyle, by postawić wyższą stawkę na wynik sportowy. Nie przesadzajmy... Lech jednak tym razem wreszcie miał pieniądze. Wspominał o tym właściciel klubu Piotr Rutkowski, gdy spytałem go wiosną, dlaczego dopiero ostatniego lata Lech zaczął wydawać jakieś większe sumy na zawodników i dlaczego dopiero wtedy kwoty rzędu 1 mln euro za gracza przestały sprawiać, że sięga po egzorcyzmy czy krople nasercowe. Piotr Rutkowski odparł wtedy: - Bo dopiero teraz mamy pieniądze. Lech Poznań w 2021 roku miał parcie na wynik Duże transfery wychodzące, prawa telewizyjne, zwiększenie dochodów sprawiły, że Lech zaczął wydawać więcej w 2021 roku. Efekt był w zasadzie natychmiastowy - został mistrzem Polski w jednej z najbardziej morderczych i trudnych rywalizacji ostatnich lat. Nie mają bowiem racji mądrale, którzy uważają, że bardziej Raków Częstochowa tytuł przegrał niż Lech go wygrał. To nieprawda i gwałt na logice, wystarczy spojrzeć na to, jaka średnia punktowa była potrzebna do fety, jak bardzo trzeba było być skutecznym i niezawodnym. Lech Poznań był, co - umówmy się - nie jest w jego wypadku regułą. Ten wyjątek z sezonu 2021/2022 wiązał się z letnimi inwestycjami przemnożonymi przez wykonaną pracę i podniesionymi do potęgi przez postać Macieja Skorży. Pisałem o tym rok temu - to trener Skorża był człowiekiem, który stymulował lepsze transfery i intensywniejszy rozwój sportowej tkanki Lecha. Obecne władze mogą sobie zaklinać rzeczywistość dowolnie, ale tak właśnie było. Przyszedł rok 2022, trenera Skorży już nie ma i skończyła się owa stymulacja. Owo parcie na wynik, niezbędny na stulecie klubu oraz dla podtrzymania wiary w to, że Lech Poznań oraz - trzeba i to przyznać - sam Maciej Skorża są jeszcze zdolni do wygrywania. Trener Skorża mówił wtedy w rozmowie z Interia.pl, że postanowił zaryzykować. Ryzykiem było nie tylko wydanie większych sum na graczy, rzecz jasna w takiej sytuacji lepszych, ale również poczekanie na piłkarzy, których Kolejorz najbardziej chce. Tu można przeczytać punkt widzenia byłego już szkoleniowca na tę sprawę. Pamiętajmy, że to Maciej Skorża nie palił się do sprowadzenia Damiana Kądziora, który nie wiadomo jak i kiedy stał się jakimś dziwacznym symbolem walki Lecha z transferowymi wiatrakami. Nie zmienia to faktu, że niezależnie od Kądziora poznański klub swoją postawę transferową widzi tak - pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł oraz gdy chce się zbudować kadrę inną od planowanej. W wypadku pozyskiwania piłkarzy nie należy się rzucać na każdą opcję, szczególnie słabszą od zakładanej. To jest rozsądek, a wedle słów trenera Skorży - podjęcie ryzyka na rynku transferowym. Lech Poznań w krajowej piaskownicy. Co z Europą? Lech Poznań jednak nie bierze pod uwagę tego, że poza poważnym wyzwaniem jakim jest walka o mistrzostwo i jego obronę stoi przed nim także rywalizacja w Europie. Dla wielu kibiców Kolejorza to cel podrzędniejszy niż tytuł mistrzowski, ale to błądzenie we mgle. W dłuższej perspektywie znaczenie ma właśnie Europa, bo to ona gwarantuje rozwój zamiast tkwienia we własnej piaskownicy z wciąż tymi samymi foremkami, którymi Lech bawi się z Legią, Rakowem, Pogonią. A przy obecnych fatalnych rankingach walka w pucharach ma kluczowe chwile w lipcu. I to Lech już zmarnował. Na jego postawę w walce o Ligę Mistrzów można spojrzeć jako na podejście "może się uda, wtedy super, a jeżeli nie, to są inne puchary". I taką samą postawę moglibyśmy odnaleźć w 2010 i 2015 roku. Tytuł mistrzowski nie został w Poznaniu potraktowany jako szansa do przedostania się na inny poziom sportowy, ale jako droga na skróty, którą iść nie należy. Lech więc robił swoje, nie przyspieszył. Powiedziałbym, że spowolnił i do nowego sezonu przystąpił z kadrą słabszą i gorzej przygotowaną niż na wiosenna. W efekcie Lechowi nie poszczęściło się w losowaniu, nie trafił na mistrza Gibraltaru czy kilku innych podobnych rywali (było to mało realne), ale od razu został dotkliwie pobity. Upokorzony wręcz w Baku. Tak jakby od razu jasne było, że Liga Mistrzów i marzenia o niej nie wchodzą w grę, ale za to jest Liga Konferencji. UEFA stworzyła ją właśnie dla tych przegrywających drużyn, poniewieranych latem na stadionach od Islandii po Kaukaz, aby i one dostąpiły zaszczytu gry w fazie grupowej, która brzmi przecież okazale. Liga Konferencji jest skrojona pod Lecha i jest całkiem realne, że do jej fazy grupowej awansuje. Może tu nawet poszaleje, ale to jednak trzeci co do rangi puchar na kontynencie. UEFA swą reformą go wtedy rozgrzeszy i usprawiedliwi. Jest faza grupowa? Jest. A czy idzie za tym rozwój sportowy?... Lech Poznań nadal łata przecieki Lech Poznań może czekać na to, aż akademia i skills.laby zaczną go w ramach pracy organicznej przenosić wreszcie na akceptowalny już w Europie poziom piłkarski, ale to może się okazać czekanie czcze. Na razie nadal musi łatać dziury po zaniechaniach transferami z ościennych lig zagranicznych, uszczelniać przecieki wypożyczeniami i darmowymi okazjami, ale to nie gwarantuje rozwoju i wykorzystania szansy, jaka przed Kolejorzem się otworzyła. To nie jest projekt sportowy, to improwizacja. Lech się rozwija, owszem, ale na tyle wolno, że inni mijają go lewym pasem. CZYTAJ TAKŻE: Kiedy w zasadzie przestaliśmy się znać na piłce? "To nie jest zwykłe mistrzostwo Polski dla Lecha. Ono może wiele zmienić - pisałem. Na puszczy. Nie zmieniło. Lech pozostaje wciąż takim Lechem, jakiego znamy. A zatem klubem, który doprowadza swoich kibiców do rozżalenia w dywagacjach, co by było, gdyby Kolejorz rzeczywiście zapragnął być większy i postawił na wynik sportowy. Kibice w zamian otrzymują stabilizację, brak długów, całą otoczkę budowy klubu nazywaną "rozsądkiem", co jest znakomitym eufemizmem dla wysadzenia w powietrze tego, na czym sport się opiera - ryzyku, odrobinie szaleństwa, emocjach, płynącej z nich energii. Tego w Lechu zbyt wiele nie ma. Za to stabilizacji mamy po czubek głowy. Jest to jednak stabilizacja w krajowej piaskownicy i na poziomie, który na dłuższą metę będzie coraz trudniej akceptowalny. To nie jest tempo, które można zaakceptować. GRA NAWROTA - quiz o Lechu Poznań. Dasz sobie radę?