"Kolejorz" zdobył pierwsze punkty w Lidze Europy, pokonał wicemistrza Belgii na swoim pustym stadionie 3-1. Było to zwycięstwo jak najbardziej zasłużone, mogło być nawet wyższe, a na dodatek rywale przez ponad połowę spotkania powinni grać w dziesiątkę. Błąd popełnił jednak austriacki sędzia, który nie pokazał drugiej żółtej kartki obrońcy Standardu Nicolasowi Gavory’emu. - Na początku nasza gra nie wyglądała tak źle, choć zostaliśmy ukarani za błędy w defensywie i straciliśmy bramkę. Mieliśmy jednak okazję pod koniec tej połowy, by wyrównać na 2-2. Druga połowa zmieniła ten obraz, byliśmy słabsi od rywala, szczególnie pod względem technicznym. Przegrywaliśmy pojedynki indywidualne, nie daliśmy sobie szansy na zdobycie tutaj punktów - analizował Montanier. Jego zdaniem kluczowy był trzeci gol dla Lecha. - Podłamał nas, nie mogliśmy się już otrząsnąć z dominacji rywala - oceniał szkoleniowiec, który w niedzielnym starciu z innym uczestnikiem Ligi Europy Royalem Antwerp będzie musiał sobie radzić w tym samym zestawieniu personalnym. A to pojedynek, który może mieć ważne znaczenie w rywalizacji o mistrzostwo Belgii. Francuz oczekuje jednak od swoich zawodników, że w trzech pozostałych spotkaniach Ligi Europy będą walczyć na całego. - Możemy oczekiwać zdobycia pierwszych punktów i lepszej gry, tak indywidualnie, jak i zespołowo. Po prostu tę grę musimy poprawić - mówił. Zdaniem obrońcy Noe Dussenne wpływ na słabszą postawę defensywy klubu z Walonii miały absencje kilku graczy i nowi piłkarze w tej formacji. - Było nam w nowym składzie ciężko, choć jako profesjonaliści musimy sobie radzić w takich sytuacjach. Pojawiły się jednak problemy w kryciu, a także kłopoty fizyczne, nie wychodziło nam dzisiaj za wiele. Trudno się teraz cieszyć, ale musimy już myśleć o następnym meczu i wziąć się w garść. Teraz atmosfera nie jest najlepsza - zdradził Dussenne. Andrzej Grupa