<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-slask-wroclaw,5724" target="_blank">Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Śląsk Wrocław</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/lech-poznan-slask-wroclaw,id,5724" target="_blank">Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Lech - Śląsk</a> Spotkanie w Poznaniu rozpoczęło się od mocnego uderzenia, ale niewiele brakowało, by pierwszy cios dosięgnął nie gospodarzy, a gości. Już w pierwszej akcji meczu w pole karne Śląska wpadł rozpędzony Kamil Jóźwiak i gdyby piłka po jego strzale nie odbiła się rykoszetem od Piotra Celebana, mielibyśmy błyskawiczną bramkę. Chwilę później gol rzeczywiście padł, ale pod drugą z bramek. Fatalnie zachował się Djordje Crnomarković, który podał piłkę prosto do Przemysława Płachety, stojącego w polu karnym Lecha. Ten miał mnóstwo miejsca i czasu, ale trafił prosto w Thomasa Rogne. Szczęśliwie dla niego piłka odbiła się od ręki Norwega, a sędzia Szymon Marciniak nie miał wątpliwości, że Śląskowi należy się rzut karny. "Jedenastkę" spokojnie wykorzystał Robert Pich. Lech ruszył po wyrównanie i otrzymał je po kwadransie. Indywidualną akcję przeprowadził Darko Jevtić, który wyraźnie w tym sezonie odżył. Szwajcar przebiegł z piłką od połowy boiska do linii szesnastego metra, po czym precyzyjnym uderzeniem przy słupku pokonał Matusza Putnocky’ego! Dwie minuty później było już jednak 2-1 dla Śląska. Dośrodkowanie Dino Sztigleca zbyt krótko wybił Rogne, a piłkę na linii pola karnego opanował Łukasz Broź. Prawy obrońca Śląska huknął niemal w samo okienko i Mickey van der Hart nawet nie próbował interweniować. "Kolejorz" ponownie rzucił się do ataku, ale wkrótce przegrywał już 1-3. Kolejny raz nie popisał się Rogne, popełniając błąd przy wybiciu piłki i przy okazji faulując Picha. Później cała defensywa Lecha zagapiła się, gdy Broź wbiegł w ich pole karne, a następnie znakomitym strzałem głową umieścił piłkę w bramce. To już trzeci gol prawego obrońcy Śląska w czwartym meczu sezonu! Do końca pierwszej połowy Lech nacierał, ale nie znalazł sposobu na strzelenie kontaktowego gola. Najbliżej powodzenia był Pedro Tiba, którego uderzenie obronił Putnocky. Ponad 30 tysięcy kibiców na stadionie w Poznaniu domagało się też rzutu karnego, gdy Jevtić przewrócił się po starciu z Broziem, ale tym razem gwizdek sędziego milczał. Druga część spotkania także rozpoczęła się pod dyktando Lecha, który dobrze czuł się w ataku pozycyjnym i którego ataki oglądało się całkiem przyjemnie. Obrona Śląska została wystawiona na ciężką próbę, ale radziła sobie znakomicie. Groźnie pod bramką wrocławian było, gdy kilkadziesiąt sekund po przerwie niepilnowany w polu karnym znalazł się Christian Gytkjaer, ale strzelał "spod siebie" i uderzenie nie miało odpowiedniej mocy. Dziesięć minut później Putnocky z najwyższym trudem przeniósł piłkę nad bramką po centrostrzale Jóźwiaka. 20 minut przed końcem obie drużyny dokonały zmian, dobrze podsumowujących boiskowe wydarzenia. Trener Dariusz Żuraw ściągnął obrońcę Wołodymyra Kostewycza, posyłając do boju pomocnika Macieja Makuszewskiego. W Śląsku boisko opuścił napastnik Erik Exposito, a pojawił się na nim skrzydłowy Mateusz Cholewiak. Kwadrans przed końcem wydawało się, że Lech musi złapać kontakt, ale Putnocky w znakomity sposób sparował na rzut rożny uderzenie Pedro Tiby. W jeszcze lepszej sytuacji chwilę później był Gytkjaer, który dostał fantastyczne podanie od Makuszewskiego. Duńczyk uderzył jednak w środek bramki i Putnocky obronił jego uderzenie. W samej końcówce spotkania doskonałą szansę zmarnował jeszcze Jóźwiak, strzelając głową obok bramki z najbliższej odległości. Chwilę później Krzysztof Mączyński zapomniał chyba, że ma już na koncie żółtą kartkę i wdał się w przepychankę z Jóźwiakiem, po której sędzia Marciniak ponownie ukarał go żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką. Dzięki wygranej Śląsk objął prowadzenie w tabeli z dziesięcioma punktami na koncie. Wrocławian dogonić może jedynie Pogoń Szczecin, która do objęcia fotela lidera potrzebuje wygranej i zdobycia przynajmniej dwóch bramek w meczu z Wisłą Kraków. Lech ma na koncie siedem punktów i do lidera będzie tracił trzy "oczka". "Kolejorz" mógł dziś spokojnie pokusić się o komplet punktów, ale momenty dekoncentracji w defensywie oraz brak skuteczności przesądziły o porażce. Wojciech Górski Lech Poznań - Śląsk Wrocław 1-3 (1-3) Bramki: 0-1 Pich (6.), 1-1 Jevtić (15.), 1-2 Broź (17.), 1-3 Broź (27.) Żółta kartka - Lech Poznań: Thomas Rogne, Robert Gumny, Pedro Tiba, Darko Jevtic. Śląsk Wrocław: Wojciech Golla, Krzysztof Mączyński. Czerwona kartka za drugą żółtą - Śląsk Wrocław: Krzysztof Mączyński (90+6). Sędzia: Szymon Marciniak (Płock). Widzów 32 307. Lech Poznań: Mickey van der Hart - Robert Gumny, Thomas Rogne, Dorde Crnomarkovic, Wołodymyr Kostewycz (70. Maciej Makuszewski) - Joao Amaral (55. Tymoteusz Puchacz), Karlo Muhar (80. Paweł Tomczyk), Darko Jevtic, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak - Christian Gytkjaer. Śląsk Wrocław: Matus Putnocky - Łukasz Broź (84. Kamil Dankowski), Wojciech Golla, Piotr Celeban, Dino Stiglec - Lubambo Musonda, Krzysztof Mączyński, Robert Pich, Jakub Łabojko, Przemysław Płacheta (89. Adrian Łyszczarz) - Erik Exposito (71. Mateusz Cholewiak). <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a>