Lech Poznań zdobył w niedzielę tytuł mistrza Polski, a tym samym prawo występów w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Aby zagrać w tych prestiżowych rozgrywkach, musi wcześniej wyeliminować aż trzech rywali, w tym dwóch wyżej notowanych w europejskim rankingu klubowym. Stąd plany wzmocnienia zespołu - jeszcze w tym tygodniu piłkarzami Lecha mogą zostać Marcin Robak i Dariusz Dudka. Później dołączą do nich kolejni. Jednocześnie Lech robi wiele, aby nie osłabiać obecnej kadry. Z drużyny odejdą piłkarze, którym wygasły kontrakty: Luis Henriquez, Vojo Ubiparip i Arnaud Djoum. Ich wpływ na mistrzostwo Polski nie był jednak zbyt duży, na dodatek kontrakt Serba dość mocno obciążał budżet klubu. "Kolejorz" zgodzi się na transfer Marcina Kamińskiego, chciałby jednak pozostawić jeszcze Karola Linettego. Reprezentant Polski dostał jednak już wcześniej obietnicę, że będzie mógł przejść do klubu z czołowej europejskiej ligi. Czy z oferty skorzysta, nie wiadomo. Wiadomo za to, że 20-latka nadal chce mieć Skorża. - Będę zadowolony, jeśli odejdzie tylko jeden zawodnik i nie będzie nim Karol. A jeśli jednak będzie, to pojawi się problem. Przez trzy tygodnie będzie nam go trudno zastąpić, to duży cios dla drużyny. Mamy bardzo mało czasu aby kogoś wkomponować w drużynę, nawet jak się go szybko pozyska. Trudno więc myśleć wówczas o automatyzmach - mówi Skorża. Trener Lecha sam namawia do pozostania w drużynie Linettego oraz Zaura Sadajewa, któremu kończy się wypożyczenie z Tereka Grozny. - Ostatnio często z nimi rozmawiałem, przedstawiłem swój plan dla nich, mówiłem, jak ważni są dla tej drużyny. Robię, co w mojej mocy, aby utrzymać tę drużynę, bo to jeden z trzech podstawowych warunków by się dalej rozwijać, także na arenie europejskiej - twierdzi Skorża. Sadajew nie zdobywał wielu goli dla Lecha, ale zaangażowaniem i charakterem imponował na tyle, że kibice bardzo głośno skandowali jego nazwisko podczas mistrzowskiej fety. - Naszą siłą w tej rundzie i podczas końcówki jesieni była dość duża rotacja w trakcie meczu ofensywnych piłkarzy. Dalej chciałbym iść tą drogą. Zaur wcale nie musi grać jako wysunięty napastnik, były fragmenty, gdy bardzo dobrze się sprawdzał jako skrzydłowy lub na dziesiątce. Widzieliśmy go wtedy pod naszym polem karnym, coraz lepiej rozumie taktykę, a patrząc na jego zaangażowanie, można być optymistą. Jest stosunkowo młody, ma 24 lata i wiele wciąż przed nim. On nie osiągnął apogeum - dodaje Skorża. Szkoleniowiec Lecha nie zakłada też, by każdy z nowych piłkarzy, których pozyska klub, musiał od razu trafiać do pierwszego składu. "Kolejorz" chce mieć szeroką kadrę, bo przygotowuje się do rywalizacji w trzech rozgrywkach, a jego trener liczy, że potrwa to co najmniej do wiosny. Stąd też na razie nie mówi o wypożyczeniach piłkarzy, którzy w tym sezonie grali niewiele. - Nie ze wszystkimi moja współpraca układała się tak jak należy, ale za wcześnie, by teraz cokolwiek mówić o nazwiskach. Potrzebujemy od pięciu do siedmiu nowych graczy, więc trudno też, by to były same gwiazdy. Poziom tych piłkarzy może być zróżnicowany - mówi Skorża i liczy, że w Lechu pozostanie na kolejny sezon 18-letni Dawid Kownacki. W ostatnich miesiącach grał sporo, a kontrakt ma ważny jeszcze przez dwa lata. To jednak spory talent, który dostrzegł już trener reprezentacji Polski Adam Nawałka. - Jak dla mnie, to jeszcze jeden sezon w polskiej lidze by mu nie zaszkodził, Wiem, że jest rozsądnym młodym człowiekiem, dojrzałym jak na swój wiek, otoczony ludźmi, którzy mu dobrze życzą. Jeśli będzie miał jakąś bardzo dobrą ofertę, to pewnie się nad nią zastanowi, ale jeszcze jeden sezon w ekstraklasie pozwoliłby mu się lepiej przygotować do rywalizacji w silnej europejskiej lidze - mówi Skorża. Andrzej Grupa