Race - jak usłyszał dziennikarz RMF od dyrektora do spraw bezpieczeństwa Lecha Poznań - na stadion wniosły kobiety. A ich nie można dokładnie przeszukać - zaznaczył. Bo po pierwsze, winna jest anatomia człowieka i poszanowanie godności ludzkiej. Są pewne części ciała, gdzie nie zawsze można dokładnie doglądnąć, dotknąć, bo to niekiedy uwłacza tym osobom - tłumaczy dyrektor Henryk Szlachetka. Po drugie, winni są sami kibice, bo spóźnili się do Poznania. Dwa razy zatrzymywali pociąg. Przeszukania oczywiście trwały, być może one były nienależycie wykonane, ale kibice Widzewa Łódź przyjechali do Poznania godzinę i 55 minut za późno - podkreśla Szlachetka. Po trzecie - na szczęście - Lech zgrał nagrania z monitoringu na płytę. Dziś trafią do prokuratury z wnioskiem o ściganie podpalaczy. Nie wiadomo, czy ta wykryje kobiety, które wnosiły petardy. Warto dodać, że na wielu polskich stadionach w ochronie pracują również kobiety, które mogą przeszukiwać wchodzące na trybuny fanki i różnice w anatomii im nie przeszkadzają. Piotr Świątkowski Zobacz tekst w serwisie RMF24.pl