Lech przed rundą wiosenną kupił z Karpat Lwów lewego obrońcę Wołodymyra Kostewycza, który świetnie zadebiutował w Ekstraklasie, a także rumuńskiego skrzydłowego Mihai Raduta. Stracił za to środkowego obrońcę Paulusa Arajuuriego, sprzedał do Dynama Kijów Tamasa Kadara i wypożyczył do innych klubów młodych piłkarzy: Roberta Gumnego, Kamila Jóźwiaka, a także młodzieżowca Dariusza Formellę. Miejsce Kadara zajął Kostewycz. Powstała za to dziura na środku obrony. Stąd ściągnięcie Kokalovicia, który ostatnie kilka lat spędził w tureckiej ekstraklasie. Przez ostatnie półtora roku reprezentował Karabukspor, a wcześniej był graczem Konyasporu. W tym sezonie rozegrał osiem spotkań ligowych, na boisku spędził 505 minut. Kilka tygodni stracił jednak z powodu kontuzji. W niedzielę przed godz. 18 Kokalović dotarł do Poznania, w poniedziałek przejdzie badania medyczne w klinice Rehasport. Jeśli je zda, a tak prawdopodobnie się stanie, podpisze kontrakt z Lechem. Pozyskanie Chorwata jest o tyle ważne, że wreszcie zmiennika będzie miał Tomasz Kędziora na prawej stronie defensywy. W przypadku ewentualnej pauzy Kostewycza na lewej stronie może zagrać Maciej Wilusz, a wtedy dodatkowym piłkarzem na środku będzie Kokalović. Można się spodziewać, że to ostatni transfer Lecha. Kilka dni temu w Radiu Merkury wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski mówił, że "Kolejorz" rozgląda się za stoperem, ale kupi nowego piłkarza tylko wtedy, "jeśli będzie lepszy od tych, których mamy w kadrze". Można się więc spodziewać, że Kokalović dość szybko wskoczy do podstawowego składu drużyny i stworzy duet środkowych obrońców z Janem Bednarkiem. Jako Chorwata nie będzie go dotyczył limit graczy spoza Unii Europejskiej. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy