<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-polska-ekstraklasa-2015-2016-final-grupa-mistrzowska,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabele i statystyki - kliknij tutaj!</a> Pożegnanie Krzysztofa Kotorowskiego, piłkarza dla Lecha zasłużonego, wypadło chyba nie tak, jak powinno. Sztab szkoleniowy "Kolejorza" wpadł bowiem na pomysł, że doświadczony bramkarz wejdzie na boisko w trakcie drugiej połowy, a nie w podstawowej jedenastce. Podobno bowiem w takiej sytuacji zaraz po zakończeniu spotkania mógłby wykonać honorową rundę przy trybunach. Szkoda, bo trener Urban śmiało mógł wystawić prawie 40-letniego piłkarza od pierwszej minuty, a pod względem sportowym zespół by na tym nie stracił. Ruch bowiem przed przerwą prawie nie istniał - jego piłkarze sprawiali wrażenie, jakby przyjechali na wycieczkę. Dopiero w ostatnich sekundach pierwszej połowy groźny strzał z dystansu oddał Łukasz Hanzel, a po chwili szansę miał Marek Zieńczuk. Wcześniej zdecydowanie dominował Lech. Przewagę poznaniacy mieli na prawej stronie - tu do każdej piłki startowali dwaj 18-latkowie: Kamil Jóźwiak i Robert Gumny. Obaj jakby nienasyceni ilością spotkań, wyróżniający się ambicją. To właśnie Jóźwiak w 26. minucie zdobył swojego pierwszego gola w ekstraklasie, gdy wykończył akcję Macieja Gajosa i jego dośrodkowanie z lewego skrzydła. W kilku innych sytuacjach poznaniakom brakowało skuteczności, bo prowadzić mogli znacznie wyżej. Doświadczeni piłkarze Ruchu sprawiali wrażenie, jakby dla nich sezon już się skończył, a pozbawiony wsparcia Mariusz Stępiński zaliczał bardzo dyskretny występ. Druga połowa była bardzo podobna do pierwszej. Niezłą okazję do wyrównania zmarnował w 57. minucie Łukasz Surma, a siedem minut później Dawid Kownacki z Marcinem Kamińskim dokonali czegoś niemożliwego. Ten pierwszy znalazł się sam na sam z Wojciechem Skabą, ale zamiast strzelać, podał w prawo. Do Kamińskiego, który już się chyba takiego rozwiązania nie spodziewał i spudłował z kilku metrów. Kibice Lecha kilkakrotnie skandowali hasła skierowane do właścicieli klubu - domagali się zmian w zarządzie, transferów i lepszych wyników. "Obietnice wciąż składacie, a kiboli w d... macie" - to jedno z nich. Oberwali też piłkarze ("Bez ambicji i bez walki, wy jesteście zwykle pałki"), a personalnie - Marcin Kamiński, drugoplanowy bohater tzw. afery autokarowej. W 77. minucie, w chmurze dymu po odpaleniu rac, na boisku pojawił się w końcu Kotorowski, który zastąpił Buricia. Kibice Lecha wywiesili flagę z twarzą "Kotora" i słowami: Za 12 lat gry, wśród piłkarzy miałkich, dzięki za charakter, za serce do walki. Doświadczony golkiper, rozgrywający 234. mecz w klubowych barwach, przyniósł drużynie szczęście. Zaraz po jego wejściu Jóźwiak idealnie wyłożył piłkę Karolowi Linetty'emu, a reprezentant Polski huknął z 18 metrów tuż przy słupku. Linetty po tym sezonie też prawdopodobnie opuści Poznań, ale o utalentowaną młodzież Lech raczej nie musi się martwić. Jóźwiak i Gumny pokazali w tym spotkaniu, że możliwości mają spore. Wynik meczu na 3-0 ustalił Maciej Gajos, po znakomitym podaniu w uliczkę od Tamasa Kadara. "Kolejorz" wygrał tym samym pierwsze ligowe spotkanie przy Bułgarskiej od 6 marca, gdy pokonał Cracovię. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Ruch Chorzów 3-0 (1-0) Bramki: 1-0 Jóźwiak 26., 2-0 Linetty 81., 3-0 Gajos 85. Lech: Burić (77. Kotorowski) - Gumny, Arajuuri (86. Wilusz), Kamiński, Kadar - Jóźwiak ŻK, Tetteh, Linetty, Gajos, Pawłowski - Kownacki (87. Kurbiel). Ruch: Skaba - Konczkowski, Grodzicki, Cichocki, Zieńczuk - Lenartowski (77. Podgórski), Surma, Hanzel, Lipski (57. Bargiel), Moneta - Stępiński (82. Siedlik). Sędziował Marcin Borski z Warszawy. Widzów: 11319. Po meczu powiedzieli: Jan Urban, trener Lecha: - Chcieliśmy zakończyć ten nieudany sezon zwycięstwem i bramkami, to się udało. Cieszę się, że młodzież zaprezentowała się bardzo dobrze i potrafili wykorzystać swoją szansę. Nie był to mecz o dużej odpowiedzialności czy stresie, ale fajnie zagrali obaj: Guma i Kamil, który strzelił swoją pierwsza bramkę. Mogliśmy podziękować Krzyśkowi Kotorowskiemu, Marcinowi Kamińskiemu, któremu za te lata gry tutaj należy się duży szacunek. - Młodzież to przyszłość Lecha, ale nie możemy mówić, że od przyszłego sezonu budujemy zespół na młodzieży. Krzysiek zagrał tylko ostatni kwadrans, a nie cały mecz, bo taka była jego prośba. Wcześniej miał wywiady, przemówienia i obawiał się, że może go to zdekoncentrować. Waldemar Fornalik, trener Ruchu: - Boli kolejna porażka, boli takie zakończenie sezonu. Byliśmy zespołem, który nie musiał tyle meczów przegrać. To tylko pokazuje, że aby konkurować z najlepszymi, trzeba mieć silniejszy zespół. Taki skład, który pozwoli uzupełniać go, gdy pojawiają się kontuzje. A my mamy trzy kontuzje kluczowych piłkarzy. - Szkoda tej sytuacji do szatni, była stuprocentowa na 1-1, a później pojawiły się kolejne błędy, które spowodowały, że kończymy taką porażką. A co do przyszłości - podchodzę spokojnie, bo celem naszym była ósemka i w tej ósemce jesteśmy. - Dlaczego nie ma w składzie Matusza Putnocky'ego? A dlaczego miałby być? Wpadł na trening tuż przed jego rozpoczęciem, dzień przed naszym meczem przejechał 700 czy 800 km aby podpisać tutaj kontrakt. To wszystko można bardziej profesjonalnie zrobić. A my musimy patrzeć w przyszłość - mamy dwóch bramkarzy: Wojtka Skabę i Kamila Lecha, na których będziemy stawiać.