<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-rakow-czestochowa,5902" target="_blank">Zapis relacji żywo z meczu</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/lech-poznan-rakow-czestochowa,id,5902" target="_blank">Zapis relacji z meczu na urządzenia mobilne</a> Jesienny mecz tych drużyn w Bełchatowie był szalony - także za sprawą kuriozalnych decyzji sędziego Mariusza Złotka. Wtedy Lech, choć trzykrotnie krzywdzony przez arbitra, zdołał wygrać 3-2. Na powtórkę podobnych emocji ciężko było jednak liczyć, bo i poznaniacy grają już bardziej zachowawczo, a przy tym lepiej w defensywie, ale także i Raków zmienił swój styl. Beniaminek w pierwszych minutach zepchnął co prawda gospodarzy do obrony, ale już po upływie 10 minut wszystko zaczęło wyglądać tak, jak można się było spodziewać. Lech przez większą cześć czasu męczył się w ataku pozycyjnym, goście szukali kontrataków i stałych fragmentów gry. Trzeba przy tym przyznać, że Raków został bardzo dobrze taktycznie ustawiony przez trenera Marka Papszuna. Lech nie stworzył przed przerwą żadnej stuprocentowej sytuacji. Bramkarz Jakub Szumski musiał interweniować w 14. minucie po mocnym uderzeniu z dystansu Filipa Marchwińskiego, a później wyblokował dobitkę z bliska Christaian Gytkjaera. Z kolei w 27. minucie niezłą pozycję strzelecką po rzucie rożnym miał Lubomir Szatka, ale uderzył wysoko nad poprzeczką. Nie było to wielkie widowisko, ale też nie można było zarzucić piłkarzom, że się nie starali. Raków całkowicie wyłączył z gry Gytkjaera, niewiele do rozegrania wnosił Marchwiński. Dośrodkowania ze skrzydeł były pewnie wybijane przez Tomasza Petraszka i innych defensorów gości. Dziwiło tylko, że zawodnicy Rakowa rzadko decydowali się na to, by z dystansu próbować zaskoczyć van der Harta. Dopiero w końcówce pierwszej połowy strzały oddali Miłosz Szczepański i Fran Tudor, ale nie trafili w bramkę. Drugą połowę Raków znów rozpoczął odważnie, ale Lech dość spokojnie wychodził spod wysokiego pressingu rywala. Sam też zaczął kontrować. W 59. i 60. minucie Kamil Jóźwiak dwukrotnie wyprowadzał kontry w przewadze i docierał w pole karne Rakowa. Mógł strzelać, ale wybierał podanie - były to złe decyzje. Losy spotkania odmieniła interwencja Jakuba Szumskiego z 65. minuty meczu. Po dośrodkowaniu Pedro Tiby piłkę głową zagrał Christian Gytkjaer. Strzał był niecelny, ale minimalnie spóźniony z interwencją bramkarz Rakowa uderzył napastnika Lecha w głowę. Sędzia Paweł Raczkowski najpierw wskazał na... rzut rożny, ale po interwencji VAR zmienił decyzję. Z karnego trafił Gytkjaer i Lech objął prowadzenie. Raków rzucił się do ataku, niezłą okazję do wyrównania miał Jarosław Jach, ale van der Hart odbił piłkę przed siebie. "Kolejorz" miał coraz więcej przestrzeni i zaczął ja wykorzystywać. W 81. minucie na 2-0 podwyższył Tymoteusz Puchacz, który zbiegł do środka pola i uderzył w dalszy róg bramki. Nie wytrzymał wtedy trener Rakowa Marek Papszun - po dyskusji z arbitrem obejrzał czerwoną kartkę. Kropkę nad "i" cudownym strzałem z 25 metrów postawił Jakub Moder, który wcześniej zmienił Marchwińskiego. Trener Dariusz Żuraw był już pewny wygranej, a okazje do ligowych debiutów dostali Juliusz Letniowski i Filip Szymczak. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Raków Częstochowa 3-0 (0-0) Bramki: 1-0 Gytkjaer 67. z karnego, 2-0 Puchacz 81., 3-0 Moder 86. Żółte kartki - Raków Częstochowa: Tomasz Petraszek, Jakub Szumski, Sebastian Musiolik, Fran Tudor. Lech: van der Hart - Kamiński, Rogne, Szatka, Kostewycz - Puchacz (82. Letniowski), Muhar, Tiba, Marchwiński (72. Moder), Jóźwiak - Gytkjaer (87. Szymczak). Raków: Szumski - Mikołajewski, Petrasek, Jach - Babenko, Sapała (76. Brown Forbes) - Tudor (83. Malinowski), Szczepański (83. Nouvier), Bartl, Schwarz - Musiolik. Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 10 872. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO Ekstraklasy</a>