Poznaniacy pokonali ponad 120 kilometrów w ulewnym deszczu nietypowym środkiem lokomocji - oficjalnym autokarem... kobiecej reprezentacji Gwinei Równikowej, która zakończyła już swój start w niemieckim mundialu. W Kaufering na szczęście wielkiej ulewy nie było, choć deszcz przeszkadzał piłkarzom przez fragment pierwszej połowy, a także ostatnie pół godziny meczu. W Lechu nie było Semira Stilicia, który chory leżał w łóżku, wciąż nie gra też Siergiej Kriwiec. Mimo tych osłabień poznaniacy wypadli nieźle.- Zagraliśmy lepiej niż w poniedziałek przeciwko Panathinaikosowi. Jak na trzeci sparing, to był to naprawdę dobry występ - oceniał po meczu Rafał Murawski z Lecha. Z Panathinaikosem poznaniacy przegrali 0-1, bo pozwolili sobie na błąd na cztery minuty przed końcem spotkania. Tym razem Rosjanie sprezentowali im dwie bramki - w czwartej minucie i właśnie na cztery minuty przed końcem spotkania. Trener Jose Mari Bakero po tym drugim golu, strzelonym przez Vojo Ubiparipa, głośno zagrzewał swoich zawodników do obrony korzystnego wyniku. Bo choć był to mecz towarzyski, to wygrana z czołową rosyjską drużyną, ostatnio stałym uczestnikiem Ligi Mistrzów, musi cieszyć. Rubin nie zagrał przeciwko Lechowi w najmocniejszym składzie. Brakowało m.in. reprezentanta Ekwadoru Noboy, reprezentanta Rosji Riazancewa czy Nigeryjczyka Obafemiego Martinsa. Ten ostatni biegał wokół boiska. - W pierwszej połowie przeciwko nam występowali podstawowi gracze Rubina, w drugiej trener Berdijew wpuścił na boisko paru młodych, ale trzech z nich jest w kadrze pierwszej drużyny - tłumaczył Murawski, który w Rubinie spędził półtora roku. Większość graczy z Kazania serdecznie się z nim witała. Pierwszy prezent poznaniacy dostali już w 4. minucie. Oto bowiem podstawowy bramkarz Rosjan Siergiej Ryżikow wybił piłkę prosto pod nogi Mateusza Możdzenia, a ten z prezentu skorzystał. Później przewagę uzyskali piłkarze z Tatarstanu. Rozgrywali piłkę w ataku pozycyjnym, zepchnęli Lecha do obrony. Poznaniacy liczyli na kontrataki, ambitnie o piłkę walczył Artjoms Rudnevs, ale niewiele to dawało. Lech miał problem z pressingiem Rosjan i często tracił piłkę już na swojej połowie. Strzegący dziś bramki poznaniaków Jasmin Burić z trudem obronił mocny strzał Alieksieja Miedwiediewa, raz uderzenie Rosjanina zablokował Dimitrije Injac. Poznaniacy mogli podwyższyć prowadzenie w 30. minucie, gdy po dośrodkowaniu Jakuba Wilka piłkę już z głowy Rudnevsa wygarnął bramkarz Ryżikow. Futbolówka spadła prosto pod nogi szykującego się do strzału Jacka Kiełba, ale Ryżikow znów zdołał znakomicie interweniować. Minutę później było już 1-1 - po dośrodkowaniu z lewej strony Ałana Kasajewa piłkę głową lekko trącił Miedwiediew i Burić był bez szans. Rosjanie kapitalną akcję przeprowadzili jeszcze w 39. minucie - po dalekim dośrodkowaniu z woleja uderzał wtedy Peter Niemow, ale piłka poleciała tuż nad bramką. Trener Jose Mari Bakero tym razem nie wymienił w przerwie całej jedenastki. Dokonał tylko trzech zmian, a później powoli dokonywał kolejnych roszad. Gra Lecha wyglądała po przerwie już znacznie lepiej, to poznaniacy mieli przewagę. Wpływ na to miał pewnie nieco rezerwowy skład Rubina, ale i "Kolejorz" grał mądrze. Rosjanie stworzyli jedną groźną sytuację, po której w bramkę nie trafił Miedwiediew, Lech odpowiedział okazją Bartosza Ślusarskiego i jego zbyt lekkim strzałem prosto w Ryżikowa. Aktywny starał się być Aleksandar Tonew, który wreszcie mógł pokazać się w nieco dłuższym wymiarze czasu. Bułgar ma świetny strzał, ale gra dość egoistycznie, co nie zawsze podobało się kolegom. W 87. minucie poznaniacy wykorzystali błąd rywali - najpierw zderzenie bramkarza Ryżikowa z obrońcą, a później złe wybicie piłki przez Aleksandra Antoniuka. Bartosz Ślusarski świetnie wypatrzył przed bramką Vojo Ubiparipa, a ten posłał piłkę nad Ryżikowem. - Codziennie wspieram Vojo, bo on ma spore umiejętności i świetną technikę strzału. Jeden gol może mu pozwolić się przełamać, może to było właśnie to trafienie - powiedział kierownik Lecha Dariusz Motała. W piątek poznaniacy zagrają z trzecioligowym VfR Aalen i w tym spotkaniu szansę występu dostaną głównie zawodnicy rezerwowi. Andrzej Grupa, korespondencja z Kaufering Lech Poznań - Rubin Kazań 2-1 (1-1) Bramki: 0-1 Mateusz Możdżeń (4. minuta), 1-1 Alieksiej Miedwiediew (31. minuta), 1-2 Vojo Ubiparip (87. minuta) Rubin: Ryżikow - Kalieszin (66. Antoniuc), Szaronow (46. Orazsachedow), Bocchetti CZ (55. Żestokow), Ansaldi (66. Chala) - Niemow, Natcho (66. Dżaliłow), Kisliak (51. Machmutow), Kasajew - Miedwiediew (60. Portniagin), Djadjun (46. Kwerkwelia). Lech: Burić - Wojtkowiak, Wołąkiewicz (67. Starosta), Kamiński (46. Arboleda), Henriquez (67. Ratajczak) - Injac (46. Djurdjević) - Kiełb (46. Tonew), Możdżeń (67. Golla), Murawski (78. Drygas), Wilk (68. Ślusarski) - Rudnevs (78. Ubiparip).