Rok temu poznaniacy przegrali na swoim stadionie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0-2, co oznaczało, że Legia na dwie kolejki przed końcem też mogła świętować tytuł. Teraz sytuacja niemal się powtórzyła. Na trybunach poznańskiego stadionu zasiadło blisko 30 tysięcy widzów, mimo, że "Kolejorz" porażką w Gdańsku zaprzepaścił resztę szans na zdobycie tytułu. Oglądaniu meczu sprzyjała pogoda, do tego starcia Lecha z Pogonią zawsze mają dodatkowe smaczki. Jednym z nich była rywalizacja najlepszych strzelców ekstraklasy Łukasza Teodorczyka z Lecha z Marcinem Robakiem z Pogoni, drugim zaś - rewanż Huberta Wołąkiewicza na Robaku za mecz z lutego. Wtedy napastnik "Portowców" zdobył pięć goli, a przy każdym z nich winę ponosił Wołąkiewicz. Teraz piłkarz Lecha radził sobie z rywalem nieźle, nie popisał się za to Paulus Arajuuri. Fin, nazywany w Poznaniu skałą, przegrał fizyczny pojedynek z Robakiem w 25. minucie, ale zawodnik ze Szczecina zmarnował doskonałą okazję. Więcej sytuacji goście przed przerwą nie mieli. Lech w przypadku zwycięstwa zapewniał sobie drugie miejsce w ekstraklasie. Trzeba przyznać, że poznaniacy mieli w pierwszej połowie sporo okazji, by zdobyć gola. Dwukrotnie z dystansu mylił się Daylon Claasen, raz jego strzał w tzw. krótki róg obronił Radosław Janukiewicz. Piłkarz z RPA dość nieoczekiwanie zajął w składzie miejsce Gergo Lovrencsicsa. Węgier w Gdańsku zagrał słabiej, ale w meczach w Poznaniu nigdy nie zawodził. Od razu pojawiły się podejrzenia, że trener Mariusz Rumak sprawdza już wariant bez swojego najlepszego skrzydłowego, bo ten ma latem zostać sprzedany. Podobny los zresztą czeka Marcina Kamińskiego, który siedział na ławce rezerwowych obok Węgra. Dwie sytuacje bramkowe miał też Szymon Pawłowski - najpierw przegrał pojedynek sam na sam z Janukiewiczem, później z dystansu uderzył w poprzeczkę. Słabo prezentował się Teodorczyk, nawet jak dostawał dobre podania, to zwlekał z decyzją o strzale i był blokowany. W pierwszej połowie Lech sprawiał lepsze wrażenie, po przerwie prowadzenie powinna objąć Pogoń. Co prawda tuż po wznowieniu gry kapitalnym strzałem popisał się Pawłowski (Janukiewicz wybił piłkę poza boisko), ale później dwie okazje stworzyli sobie goście. Szczególnie tej z 51. minuty będą mogli długo żałować. Rafał Murawski jednym podaniem zgubił całą obronę "Kolejorza" i Marcin Robak stanął oko w oko z Krzysztofem Kotorowskim. Miał dużo czasu, nikt go nie gonił - najlepszy snajper ligi postanowił mijać rywala, ale doświadczenie tym razem wzięło górę. 38-letni bramkarz wybił piłkę efektownym wślizgiem. Po chwili z rzutu wolnego wywalczonego przez Robaka dośrodkował Akahoshi, a Maciej Dąbrowski główkował w poprzeczkę. Im bliżej było końca, tym bardziej Lech był bezradny. Kilka stałych fragmentów, jeden groźny strzał z dystansu Karola Linetty'ego - to za mało nawet na Pogoń, która w grupie mistrzowskiej jest głównie dostarczycielem punktów. W ostatnich dziesięciu minutach to goście często gościli w polu karnym Lecha, ale Robak nie miał akurat swojego dnia - zawsze lepszy od niego był Kotorowski. Poznaniacy po tym remisie nie mogą być pewni wicemistrzostwa Polski. Przynajmniej do jutra - jeśli Ruch nie wygra w Warszawie, to Lech zapewni sobie drugą lokatę. Po meczu powiedzieli: Maciej Stolarczyk, drugi trener Pogoni: - To był mecz, w którym obie drużyny postawiły na zgarnięcie pełnej puli. Przyjechaliśmy z takim zamiarem. Stworzyliśmy dzisiaj kilka okazji, żeby strzelić bramkę, ale trzeba oddać Lechowi, że jest groźny, szczególnie u siebie. Wydaje mi się, że ten remis jest sprawiedliwy, chociaż w piłce nie ma sprawiedliwości i wygrywa ta drużyna, która strzela zwycięską bramkę.Mariusz Rumak, trener Lecha: - Pierwsza połowa była lepsza w naszym wykonaniu, mieliśmy swoje okazje, których nie wykorzystaliśmy. Albo jak powinniśmy oddać strzał, to nie oddawaliśmy. Druga połowa była gorsza, ale tak jest, że jak nie możesz wygrać meczu, to go przynajmniej zremisuj. Lovrencsics obył w tym tygodniu jeden trening, Kamiński i Hamalainen dwa - wszystko to efekty urazów. Hubert Wołąkiewicz miał problemy z żebramki, ale grał. W kocu ból mu na to nie pozwolił. Zmiany niewiele dzisiaj wniosły. Wiem, że zdobyć nic już się nie da, ale jak przychodzi na stadion 28 tysięcy ludzi, to trzeba dobrze grać. Autor: Andrzej Grupa Lech Poznań - Pogoń Szczecin 0-0 Lech: Kotorowski - Kędziora, Arajuuri, Wołąkiewicz (68. Kamiński), Henriquez - Claasen, Możdżeń ŻK, Linetty, Hamalainen (62. Lovrencsics), Pawłowski (77. Kownacki)- Teodorczyk. Pogoń: Janukiewicz - Rudol ŻK (46. Lisowski ŻK), Golla, Dąbrowski, Koj (64. Ława ŻK) - Kun, Rogalski, Murawski, Akahoshi, Murayama (83. Bąk) - Robak. Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) Widzów: 28116.