Kto wie, jakie oceny zebrałby Lech za ten sezon, gdyby w pierwszej minucie doliczonego czasu gry w finale Pucharu Polski Jacek Kiełb nie posłał piłki w poprzeczkę, ale do bramki. Albo gdyby w ostatniej minucie spotkania w Bradze Artjoms Rudnevs wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Arturem bądź chwilę później Jakub Wilk też zamiast obić poprzeczkę, kopnąłby 10 cm niżej. W piłce nożnej o sukcesach decydują szczegóły - takie jak przypadkowy strzał Rafała Murawskiego jesienią 2008 roku w doliczonym czasie dogrywki w meczu z Austrią Wiedeń, bramka Siergieja Kriwca rok temu w Chorzowie z niemal jednoczesnym samobójczym trafieniem Mariusza Jopa w derbach Krakowa. Czy też, patrząc na ten sezon, fenomenalne uderzenie Rudnevsa w Turynie, dające sensacyjny remis 3-3. Może gdyby Lech zdobył Puchar Polski, opinia publiczna zapomniałaby o jego fatalnej postawie w lidze? Zawiedli w całości W ekstraklasie poznaniacy zawiedli po całości. Już początek sezonu był dla nich niezbyt udany, a późniejsza nieumiejętność połączenia gry w Lidze Europejskiej z występami w kraju ciągnęła się za nimi aż do końca roku. Mimo fatalnej gry Lech jeszcze w maju miał szansę zakończenia sezonu w dość udany sposób - przegrał jednak z Legią finał Pucharu Polski, przegrał też ostatecznie ligę, o czym przesądziły trzy minuty w spotkaniu z Lechią Gdańsk. Ostatecznie poznański klub, krezus w ekstraklasie, zakończył sezon z takim samym dorobkiem jak zadłużony po uszy Górnik Zabrze. Powodów jest kilka. Jednym z nich jest słaba praca osób odpowiedzialnych za transfery. W miejsce Lewandowskiego ściągnięto Artura Wichniarka i Joela Tshibambę, którzy nie dość, że nie spędzili z drużyną całego okresu przygotowawczego, to później zawodzili. Rudnevs trafił do Lecha za późno - z nim w składzie Lech może przeszedłby w Lidze Mistrzów Spartę Praga. Podobny błąd popełniono zimą - odszedł Sławomir Peszko, który był jedynym klasowym skrzydłowym. Na jego pozycji trener Bakero czasem musiał wystawiać pozyskanych zimą napastników. Doszedł za to kolejny środkowy pomocnik (Rafał Murawski), których na dobrą sprawę hiszpański trener miał w kadrze siedmiu. Nie da się ukryć, że w Lechu podzielona była szatnia - piłkarze nie mówili jednym językiem, co później widać było na boisku. Niektórzy nie potrafili dogadać się z trenerami - najpierw z Jackiem Zielińskim, później z Bakero. Ten pierwszy miał dość luźne podejście do taktyki, co części zawodników odpowiadało, a części nie. Drugi z kolei preferował sztywne ustawienia na boisku, ale czasami niezrozumiałe dla drużyny. Zapewne latami będzie wypominać się Bakero ustawienie w meczu w Bradze Stilicia w ataku i Rudnevsa na boku pomocy. Później stworzony do kreowania akcji Stilić często występował na skrzydle, lewonożni zawodnicy na prawej stronie itd. Winni są też piłkarze, wybiórczo traktujący mecze ligowe i pucharowe. Zespół, który pewnie pokonał Red Bull Salzburg, trzy dni później poległ w Bełchatowie, po zwycięstwie z Manchesterem City przegrał w Chorzowie. Najgorszy był jednak styl tych porażek - wychodził wówczas na wierzch brak ambicji i woli walki. Fatalnie na wyjazdach W lidze Lech zawodził od początku. Z pierwszych dziewięciu spotkań podopieczni Zielińskiego wygrali tylko dwa i znaleźli się na trzecim miejscu od końca. Za nimi był m.in. Śląsk Wrocław, który sezon zakończył na drugiej pozycji. Lech mistrzowską formę pokazał tylko w drugiej połowie spotkania z Wisłą Kraków, gdy ze stanu 0-1 doprowadził do 4-1. Więcej było jednak wpadek - jak w Warszawie, gdy przegrał z Legią 1-2, choć to rywali grali przez ponad połowę meczu w osłabieniu. Poznaniacy nieźle rozpoczęli rundę wiosenną, do ich gry przy Bułgarskiej trudno mieć większe zastrzeżenia. Punkty z Poznania wywiozły tylko jedenastki Śląska Wrocław (2-2) i GKS Bełchatów (0-0), choć w tym drugim przypadku goście mieli sporo szczęścia. Koszmarnie za to wyglądała postawa lechitów na wyjazdach, a pięć kolejnych porażek świadczy o tym dobitnie. Ta piąta przegrana, 1-2 w Gdańsku ostatecznie odebrała szansę Lechowi na awans do pucharów. Była tym bardziej bolesna, że do 78. minuty poznaniacy prowadzili 1-0. Jaka przyszłość czeka Lecha? W klubie już doszło do pierwszych roszad, które śmiało można nazwać rewolucyjnymi. Dyrektor sportowy Marek Pogorzelczyk wydawał się osobą nie do ruszenia - a jednak stracił stanowisko. Dla Lecha ta zmiana powinna mieć znacznie większe znaczenie niż wyrzucenie Bakero, który nie jest akceptowany przez kibiców. Nowego dyrektora, a został nim Andrzej Dawidziuk, czeka teraz ciężkie zadanie. Musi bowiem zmienić oblicze zespołu, choć nie ma na to środków w budżecie. Lech kogoś kupi pod warunkiem, że najpierw zdoła sprzedać. Z klubem pożegna się Bartosz Bosacki, ale już ostatnie spotkania pokazały, że lepiej od kapitana radził sobie na pozycji ostatniego obrońcy Hubert Wołąkiewicz. Dużą stratą może być odejście Semira Stilicia, pozostali podstawowi piłkarze powinni w Lechu zostać. Klub z Poznania wciąż ma bardzo mocny skład i powinien się liczyć w walce o mistrzowski tytuł. O ile Bakero znów nie zaskoczy czymś swoich zawodników i kibiców. Lech Poznań w sezonie 2010/11 Czy to wynik na miarę oczekiwań? Zdecydowanie nie. Piąte miejsce oznacza bowiem, że Lecha Poznań zabraknie w europejskich pucharach, a to był cel minimum byłego mistrza Polski. Oczywiście droga do Ligi Europejskiej wiodła też przez Puchar Polski, ale i tego trofeum poznaniacy nie byli w stanie zdobyć. Złośliwi powiedzą jednak, że w sumie to Bakero odniósł jednak sukces, bo... nie spadł z Lechem do pierwszej ligi. A przecież przez pół sezonu mistrz Polski znajdował się w okolicy strefy spadkowej. Największe rozczarowanie W tej rubryce miejsce znaleźć mogłoby przynajmniej kilku piłkarzy. Mimo wszystko najbardziej zawiódł Artur Wichniarek - miał być następcą Roberta Lewandowskiego, a tymczasem cały jego dorobek do zaledwie jeden gol strzelony w 15 meczach sezonu. W ekstraklasie wystąpił siedem razy, ale na liście strzelców trudno znaleźć jego nazwisko. Po pozyskaniu Artjomsa Rudnevsa "Król Artur" coraz więcej czasu przesiadywał na ławce rezerwowych, by wreszcie na początku listopada rozwiązać umowę z "Kolejorzem". Największa niespodzianka Największą niespodzianką była na pewno postawa Lecha w Lidze Europejskiej - mistrzowie Polski nie byli już rozstawieni w fazie play-off, a potrafili wyeliminować ówczesnego lidera ukraińskiej Wyższej Ligi Dnipro Dniepropietrowsk. W fazie grupowej też byli teoretycznie najsłabsi, a przecież awansowali z drugiego miejsca mając taki sam dorobek punktowy jak jeden z najbogatszych klubów europy, Manchester City. Potyczki w Turynie (3-3), z City (3-1) i Juventusem na śniegu (1-1)w Poznaniu pozostaną w pamięci kibiców na długie lata. Może nie z powodu wysokiego poziomu, bo tego Lech nie prezentował, ale wielkich emocji i... wyników. Najlepszy zawodnik Gwiazdą Lecha stał się Artjoms Rudnevs - trafił do Polski jako drugi strzelec węgierskiej ekstraklasy, ale zwykle dorobku z tego typu lig nie bierze się na poważnie. Tymczasem Łotysz zdobył w tym sezonie aż 20 bramek (11 w lidze), a piłkarscy menedżerowie zapisali sobie jego nazwisko po hat-tricku na Stadionie Olimpijskim w Turynie. Rudnevs jest innym typem zawodnika niż Robert Lewandowski - nie potrafi stwarzać sytuacji kolegom, nie potrafi też grać tyłem do bramki. Ma za to niezwykły instynkt strzelecki - gdyby Lech miał dwóch klasowych i szybkich skrzydłowych (jak Peszko), to dorobek Rudnevsa byłby zapewne co najmniej o połowę większy. Trenerzy Do końca października Lecha prowadził Jacek Zieliński, później jego obowiązki przejął Jose Mari Bakero. Tak naprawdę praca jednego i drugiego wypadła bardzo źle. Zieliński w pięknym stylu zdobył poprzedniej wiosny mistrzostwo Polski - Lech wygrał wówczas 10 spotkań i trzy zremisował. Jesienią spisywał się tragicznie - czarę goryczy przegrały cztery kolejne przegrane mecze w lidze. Zieliński nie zdołał zapanować nad porządkiem w szatni, słabo motywował piłkarzy i ustawiał taktycznie. Jego następca miał więcej pomysłów, ale w znacznej części były to pomysły dziwaczne. Jak choćby wystawienie w Bradze Rudnevsa na boku pomocy i Stilicia w ataku czy wysyłanie kluczowych graczy na trybuny, aby... wypoczęli. Gdy pod koniec sezonu Hiszpan mniej eksperymentował w składzie, wyniki się poprawiły. Gra jednak nie i to jest główny zarzut pod jego adresem. W takim składzie Lech powinien grać ofensywnie, a nie ciągle czekać na ruch rywala. Poznaniacy stracili najmniej bramek w lidze, ale - jak widać - żadnego sukcesu to nie dało. Bakero dostał jednak kredyt zaufania, w drużynie po roszadach powinien być większy spokój w szatni. Jeśli Bask nie poprawi jesienią wyników, prawdopodobnie nie doczeka zimy na swoim stanowisku. Najlepsi strzelcy zespołu Artjoms Rudnevs zdobył w lidze 11 bramek, Semir Stilić sześć, a Jakub Wilk pięć. Co muszą zrobić, aby w następnym sezonie było lepiej? Słaby sezon wywoła z pewnością kilka zmian kadrowych w Lechu, ale mimo tego poznaniacy i tak wciąż mają bardzo mocny zespół. Znacznie mocniejszy od co najmniej dwóch klubów, które w tabeli były przed nimi. Jeśli Bakero chce dalej grać ustawieniem 1-4-2-3-1, to musi dostać choćby jednego skrzydłowego z prawdziwego zdarzenia. Może będzie nim Aleksandar Tonew z CSKA Sofia? Dziury po odejściu Bartosza Bosackiego raczej nie będzie widać, inaczej wygląda sytuacja z Semirem Stiliciem. Bośniak w polskiej lidze był gwiazdą, jedno jego podanie mogło zmienić losy meczu. Jeśli Lech straci tego piłkarza, to trudno mu będzie znaleźć następcę. Nie będzie nim Siergiej Kriwiec, nie będzie też Rafał Murawski - przynajmniej w takiej formie, w jakiej obaj byli wiosną. Czytaj także o innych klubach Ekstraklasy! Cracovia: Podsumowanie sezonu 2010/2011 - Kliknij! Polonia Warszawa: Podsumowanie sezonu 2010/2011 - Kliknij! Polonia Bytom - podsumowanie sezonu 2010/2011 - kliknij! Górnik Zabrze: Podsumowanie sezonu 2010/2011 - Kliknij! Śląsk Wrocław: Podsumowanie sezonu 2010/2011 - Kliknij! Wisła Kraków: Podsumowanie sezonu 2010/11 - Kliknij! Jagiellonia Białystok: Podsumowanie sezonu 2010/11 - Kliknij! PGE GKS Bełchatów: Podsumowanie sezonu 2010/11 - Kliknij! Legia Warszawa: Podsumowanie sezonu 2010/11 - Kliknij! Widzew Łódź: Podsumowanie sezonu 2010/11 - Kliknij! KGHM Zagłębie Lubin: Podsumowanie sezonu 2010/11 - Kliknij!