Remis w tym meczu nie odpowiadał nikomu i to było widać w drugiej połowie. Lech chciał się zrehabilitować przed swoimi kibicami za cztery ostatnie porażki na tym obiekcie, GKS też musi szukać zwycięstw by gonić drużyny będące poza strefą spadkową. Emocje w tym spotkaniu były ogromne, w ostatnim kwadransie obie drużyny postawiły wszystko na jedną kartę. Sytuacji pod bramkami było w sumie kilkanaście - wynik 0-0 jest w tym przypadku mocno zaskakujący. Lech nie umie grać z GKS, nie wygrał z tym zespołem przy Bułgarskiej od 15 lat. Goście z Bełchatowa postanowili skopiować patent drużyn, które ze stolicy Wielkopolski wywoziły zwycięstwa. A ten jest prosty - szybko strzelony gol, a później rozbijanie ataków bezradnego Lecha. Szansę już w 3. minucie miał Bartosz Żurek - kropnął zza pola karnego, ale Jasmin Burić odbił piłkę w bok. Mniej więcej po kwadransie Lech opanował sytuację, ale nie potrafił stworzyć sobie sytuacji pod bramką Emilijusa Zubasa. Litwin nie wpuścił gola w trzech swoich pierwszych spotkaniach w polskiej lidze i w Poznaniu pokazał, że nie było to przypadkowe. GKS liczył na szybkość przesuniętego wyjątkowo do ataku Mateusza Maka , ten jednak był dobrze pilnowany. Podobnie dobrze pilnowany był Łukasz Teodorczyk, który debiutował w wyjściowym składzie "Kolejorza". Stoperzy Lecha często zagrywali daleki piłki w jego kierunku, ale piłkarz powołany do reprezentacji Polski był wypychany prze pilnujących go rywali. Dopiero w 38. minucie Trałka zdołał sobie znaleźć nieco miejsca i zagrał piłką na wolne pole do Aleksandara Tonewa. Ten wygrał pojedynek biegowy, świetnie zagrał do Kaspera Hamalainena, który w znakomitej sytuacji kopnął prosto w Zubasa. Na dobrą sprawę była to jedyna sytuacja z pierwszej połowy, którą warto wspomnieć. Druga część była już zupełnie inna. Trener Lecha Mariusz Rumak wpuścił na boisko Gergo Lovrencicsa, który znacznie ożywił ofensywę poznaniaków. Bardzo dobrze poczynał sobie 18-letni Karol Linetty, a Zubas co chwilę był w opałach. Dwukrotnie Litwina ratowała poprzeczka - po strzałach Łukasza Trałki i Lovrencicsa. Bramkarz GKS obronił też kolejne uderzenie Węgra (w 57. minucie), zaś Kebba Ceesay w świetnej sytuacji skiksował. Poznaniacy co chwilę wrzucali piłkę z rzutów rożnych, futbolówka co rusz wracała w pole karne gości. GKS długo nie mógł wyprowadzić piłki ze swojej połowy. Swoje okazje miał dopiero po rzutach rożnych w ostatnich 25 minutach. Najpierw uderzenie głową Macieja Wilusza wybił z linii bramkowej Linetty, później Łukasz Madej strzelił tuż obok bramki. Z kolei w 77. minucie Burić znakomicie obronił strzał głową Łukasza Sawali. Lech też atakował, akcje przenosiły się z jednego pola karnego na drugie. Nikt nie chciał tego spotkania zremisować. Rumak wpuścił na boisko 40-letniego Piotra Reissa, który 15 lat temu, w tym ostatnim wygranym meczu z GKS strzelił dwie bramki. I to Reiss miał dwie dobre okazje, w tym jedną znakomitą. Dostał piłkę pięć metrów przed bramką, mógł z nią zrobić wszystko - strzelił jednak po ziemi prosto w Zubasa. To jeszcze nic w porównaniu do "wyczynu" Kamila Wacławczyka. Gracz GKS w 90. minucie miał dwa metry do pustej bramki, a i tak zdołał przenieść piłkę ponad poprzeczką. Lech odpowiedział jeszcze strzał głową Ślusarskiego (Zubas obronił), a kilka minut później sędzia Borski zakończył spotkanie. Chyba jedno z najdziwniejszych w ekstraklasie - zawodnicy obu drużyn oddali blisko 40 strzałów, a żaden nie dał zwycięskiego gola. GKS już po raz czwarty tej wiosny zremisował swój mecz 0-0. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - PGE GKS Bełchatów 0-0<a href="http://wyniki.interia.pl/mecz-lech-poznan-pge-gks-belchatow-2013-03-16,mid,455351" target="_blank">Raport meczowy</a><a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2012-2013,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki, strzelców bramek, terminarz i tabelę Ekstraklasy</a>